Mialam ostatnio nauczanie domowe z Miloszem, bo musial sie z cala swoja klasa samoizolowac. Dla takiego malego dzikusa jak Fizio, siedzenie w domu nie jest wcale takie super, bo on ma niespozyte poklady energii. Wyjsc za bardzo nie mogl, bo nie bylo ani gdzie pojsc, ani tez pogoda zupelnie nie sprzyjala spacerom. Strasznie deszczowy ten grudzien, zreszta jak wieksza czesc roku.
Robilismy to, co pani zadala na showbie. Mielismy kilka spotkan na zoom ( online ). Miloszek nawet dostal wyroznienie i zostal Gwiazda Tygodnia. Najgorsze dla Milosza sa prace rysunkowe. Nabazgroli cos i naprawde trzeba sie domyslac, co autor mial na mysli. Gdyby nie fakt, ze ''zmuszalam'' go do rysowania, to chyba nic by nie narysowal tak sam z siebie. Ale pisanie wychodzi mu calkiem dobrze jak na 4-lata.
Czyz ta Szopka Betlejemska w wykonaniu Milosza nie jest urocza ? Te oczy :D Ach :D
Bylismy na poczcie wyslac kartke swiateczna do mojej mamy. Milosz przegryzal bulke na zmiane z laska choinkowa ;P
Najbardziej podobalo mu sie robienie ozdob z masy solnej. Bawil sie ciastem, wycinal, malowal, pozniej bawil sie tymi ozdobami i mial z tego radoche. Zostalo jeszcze troche ciasta w lodowce, to dorobimy gwiazdki.
Wysylalam paczke do siostry. Glownie byly w niej ubrania po Krzysku, ale wszystkie oczywiscie w bardzo dobrym ( czasami nawet idealnym ) stanie i markowe. Mysle, ze i moj ojciec cos dla siebie tam znajdzie, siostry chlopak, a jak nie, to moze nastoletni syn mojego wujka. Do paczki wlozylam tez pare ubran dla siostry, chociaz nie widzialam jej na zywo juz 6 lat, to nawet nie wiem, jak teraz wyglada ( masakra tyle siostry rodzonej nie widziec ). Dorzucilam tez kartki swiateczne. No bo wiekszosc mojej rodziny mieszka w bliskiej odleglosci od siebie. Siostra, tata i ciocia w tym samym miescie. Babcia w wiosce 16 km dalej. Moj brat i Krzyska brat w Gdansku. Tylko moja mama w Niemczech i do niej kartke wyslalam poczta.
Choinka nie urzekla mnie za pierwszym razem, ale teraz w sumie nawet mi sie podoba. Kupilam laski na choinke, ale musialam przewiesic wszystkie na czubek, bo pewne male raczki ciagle podkradaly :P
Fizio mial dzisiaj ostatni dzien szkoly przed Nowym Rokiem. Zajecia byly tez skrocone do 13. W tym dniu dzieci mialy Christmas Party, mogly przyjsc w swoich imprezowych ciuchach. Pani dala mi tez numerki na loterie losowa, ale niestety przegapilam losowanie, bo ocknelam sie godzine pozniej ;) Musialam posprzatac itd, bo Krzysiek wczoraj na wieczor zaczal goraczkowac. Mysle, ze to przez to, ze wyszlismy na miasto, zamiast zostac w domu, zeby jego organizm nabral sil po operacji. Mimo, ze ogolnie czul sie dobrze, to jednak nie powinnismy nigdzie wychodzic. On biedny troche zmarzl i prosze, chorobsko sie chce u niego zadomowic. Rano mial wysoka goraczke. Duzo spal, odpoczywal, nawadnial sie, bral leki. Mam nadzieje, ze wroci do formy. Nie lubie jak ktokolwiek w domu jest chory.
Na razie cos nie ma serca do rysowania :)
OdpowiedzUsuńNawet juz mi sie podoba ta choinka :D
OdpowiedzUsuńDziekujemy, Milosz wczul sie na maksa :D