Przerwa wielkanocna w Nadii szkole trwala od piatku, 5.04. od godziny 14, kiedy to nastapil koniec lekcji. Na szczescie pogoda nie byla najgorsza i mozna bylo sobie chociaz troche pospacerowac. Nie bylo jakos upalnie, bo choc slonce ladnie swiecilo, to czesto wiatr wszystko psul. Niemniej jednak z domu pare razy udalo sie wyjsc ;-)
W sobote po polskiej szkole zabralam Nadie i Milosza na spacer do najblizszego parku w okolicy, ktory i tak jest daleko. Nadia odkryla w sobie dusze odkrywcy i wchodzila na kazde drzewo, w kazde krzaki, skala po kamieniach i cieszyla sie natura. Zabrac dziecku telefon i od razu zaczelo zauwazac otaczajacy je swiat :P
Milosz oczywiscie musi byc wszedzie tam gdzie siostra i rozpacza, jak go Nadia wziac nie chce :) Odkrylismy w parku strumyk i sciezke. Milko wrzucal kamyczki, Nadia biegala z miejsca na miejsce i prosila, zebysmy zostali tam na zawsze :D W sumie na samym placu zabaw bylismy moze z 10 minut, bo bylo duzo dzieci i Nadia nie mogla skorzystac z hustawki, wiec jej sie nudzilo i gdzies pobiegla. A jak Milosz zobaczyl, ze siostra ucieka, to i on za nia musial pobiec z placzem ;P Za jakis czas dolaczyl do nas tata z przyjacielem rodziny.
Roe Lee Park jest malym parkiem, ale sa tam boiska, jest plac zabaw, sa stoliki, jest mini skate park, mozna zrobic piknik, pograc w bowling.
Wrocilismy do domu autem razem z kolega.