Bez zbednych ceregieli przejdziemy do kolejnych grudniowych dni. 3 grudnia, czyli w piatek, wybralam sie na zakupy. Chcialam kupic drobny upominek dla kolezanki, a takze jakies inne swiateczne dekoracje i troche slodyczy na Mikolajki dla dzieciakow.
Tak zupelnie spontanicznie zakupilam dla Milosza prezent pod choinke - taka smieszna gre, w ktorej trzeba ulozyc cala twarz przed uplywem czasu, bo jak sie nie zdazy to Mr Pop zrobi bum :P Gra byla na duzej promocji,dlatego sie na nia skusilam.
Dla kolezanki zakupilam cieple skarpetki i takie piernikowe domki ktore maja wyciecie w scianie, ktore sluzy do nalozenia takiego domku na kubek z kawka czy kakao.
Oprocz tego zakupilam sztuczne galazki choinkowe, ktore zastosowalam do dekoracji poreczy na schodach. Wzielam tez zapach w patyczkach, ale jest slabo wyczuwalny jak dla mnie. Dla Nadii kupilam kapcie jako prezent do buta. Oczywiscie zaopatrzylam sie w baterie, ktore sa w tym czasie wrecz niezbedne. Kupilam tez klamerki z napisem Merry Christmas, ktorymi przypina sie swiateczne karteczki, a takze kolorowe lampeczki - tez na schody.
Zakupilam jakies slodycze i czekoladki, a takze zloty spray, zeby odswiezyc girlande, ktora polozylam na kominku. Znalazlam ja w tym roku w charity shopie i kupilam mimo, ze byla troche juz sponiewierana. Ale wlasnie dzieki temu sprayowi tera wyglada jak nowa :)
4 grudnia ubralam choinke. Miloszek troche mi pomagal, ale ogolnie to mial inne zajecie, bo akurat kolega go odwiedzil i wywracali dom do gory nogami. Bylismy tez na pilce z Miloszem. Zgodzilam sie na go prowadzac na specjalna hale zanim w ogole sprawdzilam, gdzie to jest. Okazalo sie, ze to bardzo daleko od nas. Tego dnia byla okropna pogoda. Lalo i wialo. I przez to razem z Miloszem meczylo nas gorsze samopoczucie. Milosz pozniej meczyl sie z kaszlem, mial goraczke, ale na szczescie w miare szybko doszedl do siebie.
Elf on the shelf tym razem postanowil, ze ulepi balwana z papieru toaletowego ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz