Lubie byc mama Fizia, bo Fizio to kochany chlopiec. Gadula i rozrabiaka, maly czlowiek z wielka energia, ktory ukocha i rzuci sie do Twoich stop w sklepie, aby dac im buziaka, kiedy wjedzie w Ciebie swoim sklepowym mini wozkiem :)
Taki nasz rodzinny zartownis, co jak pusci baka, to mowi, ze to jakis dzwiek z gory :) Bedzie Cie maglowal i wchodzil na glowe, kiedy akurat masz rece pelne roboty. Ktory bedzie krzyczal pod drzwiami lazienki, ze chce Ci zrobic macarz :D
Synus jest milosnikiem wszelkiego rodzaju aut, czy to duzych czy tych malutkich. W domu mamy pol tony resorakow Hot Wheels. Nie zartuje :D Czesto sie zdarza, ze klade sie do lozka i pod poduszka mam sterte resorakow.
I ten maly trol, wie ktore, gdzie kupilismy, czy od kogo je dostal. Wiecznie podklada mi je pod nos, zebym mu czytala ich nazwy.
Fizio to jest artysta malarz, rowniez pokojowy, bo jego arcydziela znajduja sie rowniez na kilku scianach w domu ;P
On ogolnie podpatruje, co robi Nadia i tez chce. Jak ona maluje, to on chce malowac, jak rysuje, to on tez chce, jak ona gra na telefonie, to on tez wola, ze chce pograc z nia.
Jest upierdliwy i meczacy. Wszedzie go pelno, zaglusza kazda nasza rozmowe. Przerywa przytulanki, wpycha sie miedzy nas, nie da sobie spokojnie polezec, bo musi lezec w srodku. Jest rowniez zazdrosny. Zawsze musi byc w centrum uwagi i byc pepkiem swiata :) Ale pamieta o siostrze, np. jak bierze dla siebie w sklepie lizaka, to od razu wola, ze dla Nadii tez :)
Miloszek jest bardzo pomyslowy. Kombinator z niego tez dobry. Jak nie mogl dosiegnac do jakis kosmetykow w szafce, to wzial sobie krzeselko i stos ksiazek, na ktorych pozniej stal :D Wspina sie niemal na wszystko. Skacze z oparcia sofy, wlazi na stol i nam na glowy tez ;)
Bardzo lubi pomagac we wszelkich pracach domowych, np. wstawic pranie, cos pokroic, umyc gary czy odkurzyc. Trwa to wieki i doprowadza niekiedy matke do szewskiej pasji, ale niech pomaga, bo na pewno mu sie to znudzi jak podrosnie :D
Ostatnio mielismy szczepienie i byl bardzo dzielny. Co prawda musialam go trzymac i zakrywac mu oczy, ale nie plakal i nie histeryzowal. Szybko ogarnal sie po wszystkim. Wybral dwie naklejki, ale powiedzial, ze wiecej tam nie przyjdzie i mam mu tego, wiecej nie robic ;P Po drodze do przychodni strzelal z pistoletu na wode.
kochany słodziak ;) jej, za chwilę już 4 lata!
OdpowiedzUsuńSłodziak taką scenę w kawiarni zrobił, ze czułam na sobie wzrok wszystkich dookola. Na szczescie Bob go wyprowadzil na zewnatrz i sobie pogadali, zazwyczaj to pomaga, bo Milosz jest okropnie niecierpliwy. Ech.
Usuń