W czwartek bylismy w szpitalu na konsultacjach z profesorem ortopedii. Chcielismy dowiedziec sie, co dalej robic z tymi zlaczonymi paluszkami w prawej stopie synka. Miloszek ma dwa zrosniete palce - drugi i trzeci. Nie rzuca sie to w oczy i nie wyglada, jakby to mu przeszkadzalo, ale kilka miesiecy temu zauwazylismy, ze kiedy staje to akurat te dwa palce bardzo mocno podkurcza, czego nie robil w drugiej stopie - teraz juz jest ok, ale wolelismy to skontrolowac.
Przyszedl profesor, jacys uczniowie, pielegniarka. Zrobili Miloszkowi usg bioder i z nimi jest super, zadnych anomalii itd. I to bardzo nas cieszy. Milosz akurat humoru w ogole nie mial, bo zabkowanie osiagnelo poziom bardzo wysoki i marudzil od kilku dni i w dzien i w nocy i wszystko powodowalo u niego lzy i histerie. Troche protestowal przed usg, ale bylam blisko, kucnelam, tulilam i wiadomo, ze mama to najlepsze lekarstwo.
Profesor tylko potwierdzil to, co juz sami stwierdzilismy - nie ma sensu robic mu zadnej operacji, a tym bardziej teraz. Taka operacja to duzy, niepotrzebny bol i pozniejszy dyskomfort. Milosz jeszcze nie chodzi samodzielnie, rana by sie zle goila, bo musialby caly czas uwazac na stope, a to jest niemozliwe dla takiego malego dziecka. No chyba, ze bym go tasma do sciany przykleila :P Poza tym te dwa palce tak naprawde nie bede mu przeszkadzac w chodzeniu, bo najwazniejszy jest duzy i najmniejszy paluch. Oczywiscie jesli chcemy, to mozemy podjac sie operacji, ale na wlasne ryzyko i odpowiedzialnosc, ale on osobiscie odradza. Coz ... sami doszlismy do wniosku, ze nie bedziemy tego ruszac. Jak Milosz podrosnie, bedzie mu to przeszkadzac, uzna, ze chce cos z tym zrobic, to ok - bedziemy wtedy dzialac. Taka juz widocznie uroda naszego synka :-)
No dokladnie, a te palce to sie nawet w oczy nie rzucaja tak naprawde :-)
OdpowiedzUsuń