W koncu udalo nam sie odnowic nasza coroczna tradycje spedzania Halloween u Iwonki. Zawsze chodzimy do niej, bo ona mieszka akurat w takiej okolicy, gdzie ludzie to celebruja, wiec domy sa ustrojone i mozna nazbierac duzo slodkosci.
My tez troche udekorowalismy dom, ale nie az tak duzo, jak wujek Leszek ;P Zostawilismy pod naszymi drzwiami wiadereczko ze slodyczami z mysla, ze moze beda jednak tedy przechodzic jacys przebierancy i cos sobie skubna. No i skubneli ... razem z wiaderkiem :D
Milko w tym roku przebral sie za straszna dynie. Nadia postanowila bojkotowac Halloween. Twierdzi, ze jest juz za duza na takie zabawy. Ja tradycyjnie zalozylam swoj stroj kosciotrupa, ale stwierdzilam, ze dodam sobie anielska aureolke :D W koncu jestem chodzacym dobrem :D
Nadia za to uznala, ze na jej drzwiach bedzie wisialo ostrzezenie. Nie tylko w czasie Halloween, ale przez 365 dni w roku :P
Ekipa do zbierania cukierkow byla spora. Oprocz mojego Milosza, byl rowniez Alan, Lilka, Natalia, kolezanka Natalii oraz kolezanka Alanka.
Pozniej wszystkie slodycze dzieciaki pomieszaly, a ciotka miala poklejona cala koldre i nie tylko :P Ogolnie imprezka byla udana. Dobrze bawily sie nie tylko dzieciaki :P Szkoda, ze to akurat niedziela byla, bo Milosz musial w poniedzialek wracac juz do szkoly.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz