Dzien 61
W koncu nastapil dzien wielkiego malowania. Nawet nie wiedzialam, ze wybor koloru jest takim problemem. Moze i nie bylby tak wielkim, gdyby czlowiek pod kolor scian dobieral dodatki i meble. A tu trzeba bylo jakos to wszystko zrobic tak, zeby sie komponowalo z tym, co mamy. Krzysiek wybieral kolory z kolega i w pudelku wygladaly ok, oprocz tego zielonego, ktory od poczatku mi sie nie podobal.
Ja poszlam do miasta kupic jakies drobnostki na prezent dla Nadii, bo miala urodziny na drugi dzien. Gdy wrocilam na scianach ukazl sie paskudny bladozolty kolor, ktory mi sie zaraz skojarzyl z takim wiejskim domem z PRL. No kolor byl okropny. Mowie, ze nie podoba mi sie, a tu pol salonu wymalowane. Pojechalismy po inne farby, ale nie moglam sie zdecydowac. Co innego w pudelku, co innego na scianie. W sumie kupilismy biala farbe, ktorej i tak nie uzylismy wtedy :D Po powrocie okazalo sie, ze ten zolty jak podsechl, to wygladal calkiem w porzadku. Jedna sciane chcemy miec w innym kolorze i wybralismy latte. Jeszcze nie wiem, czy to bedzie sie dobrze komponowac, bo na tej scianie byla wielka dziura i trzeba bylo to zaszpachlowac.
Powiedzialam Krzyskowi, ze bym sobie pomalowala ta szafke na bialo, a on ze nie po to jest brazowa, zeby byla biala. Takze przy nastepnej okazji wymienimy meble na mniej staromodne :D :D
Ta polke i tak kupilam za cale £5, gdy sie wprowadzalismy i w sumie sie przydaje, bo duzo mozna tam napchac, ale uroda nie grzeszy :D
W salonie byla biala wytlaczana tapeta, a teraz zmienila kolor na bananowe frappe.
Nawet na suficie jest tapeta. W UK w starych domach jest bardzo popularna tapeta oraz farba w kolorze magnolii - czyli takie cos miedzy rozem a biela.
Wymienimy tutaj rowniez lampe i rolety. Wymienione zostaly rowniez wlaczniki i kontakty.
Zielony na tej tapecie wygladal calkiem ladnie.
Dzien 62
Milosz majster rowniez pomagal ... przeszkadzac. Chcial siedziec na drabinie, machac pedzlem, malowac walkiem, naprawiac deski w schodach. Musial sie wieczorem wykapac, bo caly byl w farbie.
W przedsionku, korytarzu i na klatce schodowej jest kolor latte, ktory wg nr farby powinien byc brzoskwiniowy. W pudelku tez byl jasniejszy. Ale jak wszystko podeschlo, to wygladalo ok.
Natomiast korytarzyk u gory jest zielony i sami nie wiemy, czy to dobry kolor, bo bije po oczach niezle.
Nadia miala 12-ste urodziny. Dostala caloroczne konto VIP na swojej grze oraz inne upominki i slodkosci. Nawet Dr Peppera jej kupilam :)
Zadzwonila mama z zyczeniami dla Nadii.
Dzien 63
Od rana zapowiadal sie ladny dzien, wiec Milosz sie bawil w pizamie w piaskownicy, a ja sie relaksowalam z poranna kawa. Pozniej pocwiczylam sobie na backyardzie, a nastepnie zajelam sie reszta obowiazkow. Rozsadzilam troche salate i rzodkiewke, podlalam te moje chwasciory i ugotowalam obiad. Wyszorowalam grilla na sobote, bo bedziemy wyprawiac Krzyska urodziny, chyba ze mnie wkurzy, to sobie sam bedzie ogarnial :P
Jak zrobilam to, co mialam zrobic, to wyszlam z kawka na swieze powietrze, zeby sie poopalac. A tu prosze sasiad na dach swojej szopy wszedl i cos tam robil i sam do siebie gadal. I tyle z opalania toples :D :P Nie chcialabym miec go na sumieniu ;)
Fizio artysta oczywiscie wymazal wszystko w farbie, siebie tez. Co prawda te dziary na brzuchu i plecach to ja mu zrobilam, ale wszystko inne to juz jego robota. Potem nie mozna bylo tego domyc pod prysznicem, na szczescie w kilku kapielach zeszlo.
A wieczorem nastapila chwila, na ktora czekalismy od lat, czyli wymiana boilera. Ten nasz wiecznie sie psul, byl pordzewialy i stary. Mial 16 lat, zadnych pewnie przegladow itd. Nie grzal dobrze cieplej wody i nie mozna bylo sie porzadnie wykapac, bo raz leciala lodowata a raz wrzatek, wiec tylko szybki prysznic wchodzil w gre.
Dzien 64 Dzien Mamy
Dostalam od dzieci piekna laurke, a Krzysiek kupil mi winko. Wlasciwie to z domu nigdzie nie wychodzilismy, bo ja musialam byc w domu podczas wymiany boilera, a trwalo to 3 dni. Natomiast Krzysiek po pracy, razem ze swoim bestfriendem dalej zajmowali sie malowaniem. Niby tylko malowanie, ale do tej pory nie skonczylismy ( a jest 3/06 jak to pisze ) :P
Miloszek mial chyba jakas alergie na farbe albo te wlosie z pedzla, bo jak tylko sie do tego zblizal, to mu oczka puchly, lzawily, piekly, w nosie swedzialo i kichal.
Dzien 65
Kolejny dzien malowania. Ja juz sama nie wiem, co robilam innego niz sprzatanie, gotowanie, opalanie i trening z Chodakowska. Bo wlasnie tak mi glownie uplywaly dni. Byla cudna pogoda, wiec przesiadywalam na backyardzie opalajac te swoje krotkie nozki :)
Dzien 66
Milosz przyniosl mnostwo ksiazeczek i zadan, wiec troche tego porobilismy i poczytalismy. On sie bawil w piaskownicy, chlapal w wodzie, a ja opalalam i czytalam ksiazke. Uwielbiam slonce i zal mi bylo kazdego straconego promienia. Do poludnia slonce mam przed domem, a po poludniu za i pozno tez zachodzi za budynki, wiec moge sie nim dlugo cieszyc, jak juz jest :-)
Dzien 67
Od piatku do wtorku mialo byc jeszcze pieknie i slonecznie, a pozniej deszczowo, choc w miare cieplo. Dla mnie to jest pogoda idealna, ale wspolczuje tym, ktorzy nie lubia jak jest za cieplo i tym, ktorzy w taka pogode musze pracowac. Nadia to dziecko, ktore ma swiatlowstret i ze swojej jaskni wynurza sie jedynie w potrzebach fizjologicznych.
Dostalam pismo z urzedu miasta, ze jednak Milosz bedzie chodzil do szkoly kolo nas, czyli do tej samej, do ktorej chodzila Nadia przez 7 lat. W sumie bylam juz nastawiona na nowa szkole, nowe otoczenie itd. i chociaz zalezalo mi na poczatku, zeby Milosz chodzil do St. Stephens z czasem stwierdzilam, ze moze nowa szkola bedzie lepsza.
Krzysiek mial wolny piatek, wiec mu pomagalam w malowaniu. A po poludniu pojechalismy na zakupy spozywcze, bo dzieci znow wolaly MAMO NIE MA NIC DO JEDZENIA.
Dzien 68
Sobota od rana byla bardzo zajeta. Zrobilam trening, a pozniej sprzatalam, lacznie z szorowaniem lazienki. Nastepnie zabralam sie za przygotowywanie przysmakow na grilla : kielbasa, kaszanka z cebulka, kilka salatek, piersi marynowane, szaszlyki. Jak juz wszystko zrobilam, to sie okazalo, ze wlasciwie polowa z zaproszonych nie przyjedzie. A grill byl z okazji urodzin Krzyska. Uwazam, ze to bardzo nieladne zachowanie, bo jesli ktos na ostatnia minute odmawia badz nie odbiera telefonu, to jest nie fair w stosunku do gospodarza. Ale moze tylko ja jestem taka nienormalna i statam sie byc zawsze slowna :/ A szkoda slow. Ale wlasciwie byly osoby nam najblizsze i bylo super, bo kameralnie i swobodnie :-)
Krol BBQ tak pilnowal grilla, ze prawie wszystko zjaral :D W szaszlykach tylko wykalaczki i mieso bylo ok :D
Nasz piekny backyard :D :D :D |
Chlopaki siedzieli do pozna i mieli dobra zabawe, a ja sie o 12 w nocy urwalam do lozka. Chociaz pozniej i tak musialam zejsc, bo oni poszli spac, a impreza dalej trwala, czyli swiatla i muzyka wlaczone, grill nie schowany, drzwi nie zamkniete :D
Dzien 69
Rano posprzatalam po imprezowaniu, a pozniej relaksowalam sie na sloneczku. Musze przyznac, ze jestem juz ladnie opalona. Teraz przydaloby sie opalic opone na brzuchu, ale na siedzaco sie nie da :D a lezakow nie mamy. Chociaz teraz to prognoza pogody wskazuje, ze beda niekonczace sie dni deszczi. Pogoda idealna dla mojej corki :P
Kupilam sobie kolagen w kapsulkach. Trzeba go brac 4 razy dziennie. Zobaczymy, czy bedzie jakas poprawa mojej skory. Najbardziej zalezy mi na cellulicie, bo chociaz cwicze i staram sie jesc zdrowo, to on i tak jest. Do tego mam zdrapane lokcie od robienia deski i szurania nimi po dywanie bez maty, ktore od conajmniej roku nie chca mi sie goic. Teraz dzieki temu sloncu to je podsuszylam i jest lepiej, ale kolagen rowniez ma wplyw na trudnogojace sie rany.
Ja wiem, ze nie jestem szczupla. Moge Wam nawet zdradzic, ze waze 65 kg przy wzroscie 155 cm, czyli jak latwo sie domyslec mam nadwage i to calkiem duza :D Mam tez kompleksy na punkcie swoich piersi, ktore moim zdaniem sa za duze i wcale wraz z cwiczeniami nie maleja. Moge nawet smialo powiedziec, ze sa wieksze niz byly, bo mi sie w stare biustonosze nie mieszcza :/ Za to duzy tylek mi sie podoba, musze tylko zgubic centymentry w pasie biodrach i udach. Moze tez i w cyckach sie uda ;P
Lockdown wciaz trwa, ale od 1 czerwca UK przeszla do fazy 4 w walce z koronawirusem. Lockdown zniknie wtedy, kiedy koronawirus nie bedzie juz zagrozeniem. Jednak ja juz nie bede relacjonowac dzien po dniu, co robilismy. Mysle, ze 69 dni wystarczy :)
Buziaki i pozdrawiam :*
U nas tez wszedzie Milosza bazgroly i odciski rak :)
OdpowiedzUsuń