W marcu mielismy gosci. Przyjechal do nas moj brat Arek ze swoja dziewczyna ( no dobra narzeczona ) Monika ;) A dwa dni pozniej z Niemiec dojechala moja mama ze swoim mezem Andrzejem. Byl to bardzo wesoly czas. Szkoda tylko, ze tak szybko minelo i ze Nadia musiala chodzic do szkoly. Mogliby przyjechac wtedy, kiedy Nadia ma przerwe w szkole :) Nie trzeba by bylo sie tak kurczowo trzymac czasu, no i w kwietniu czy w maju jest szansa na lepsza pogode niz w marcu. Na zadne wycieczki nie jezdzilismy. Szczerze mowiac wiecej siedzielismy w domu niz poza.
Ciocia Monika robila z Nadia obrazki technika pouringu i wyszly im naprawde bardzo ladnie. Najslabiej wypadl ten niebieski, bo kolory za ciemne, ale mozna np. dorysowac tam biale gwiazdeczki i mamy piekne niebo :D Moim ulubiencem jest ten ciemnozielony, ale czerwony tez wymiata. Nadia dala mu tytul : Pieklo :P Oba wisze na scianie w jej pokoju.
Dziewczyny tez dzialaly z bransoletkami z muliny. Bo kto jak kto, ale ciocia Monika to sie na takich sprawach zna, bo to kobieta, ktora wszystko potrafi :D Nawet mi keratynowe prostowanie wlosow zrobila :D A prezenty od wujka i cioci zawsze sa trafione i dzieciaki sa zadowolone - starszyzna tez :-) Zapraszam Was od razu na FB Moniki. Monia zajmuje sie szyciem roznych fajnych rzeczy - Manufaktura Gamonia :-) Mam od Moniki kilka rzeczy - wszystkie sa wykonane precyzyjnie, nic sie nie psuje i wygladaja super :-) A do tego sa bardzo praktyczne :-)
Tak jak napisalam wyzej, czas spedzalismy glownie w domu, ale bylo tez kilka spacerow. Bylo tez wyjscie na imprezke z okazji urodzin mojego brata, a do tego Babcia mogla zaopiekowac sie wnukami, wiec trzeba bylo korzystac. Chociaz dzieciaki grzecznie spaly i nie sprawialy problemow, to babcia spac nie mogla, dopoki nie wrocilismy :D Milosz przebudzil sie w nocy, a spal z Nadia. Mloda mowi do niego - chodz Miloszek poloz sie, a on do niej DOBRZE MAMA i zasnal :D
Juz po odjezdzie Mlodych, bylismy z babcia i Andrzejkiem w Witton Parku. Pogoda wydawala sie ladna, ale na miejscu okazalo sie, ze jest zimno i do tego wieje. Wzielismy Milosza motorek, to troche na nim pojezdzil, ale czesciej biegal we wszystkie strony swiata i nie chcial wracac do domu. Poogladalismy zwierzatka w zagrodzie, pospacerowalismy, pogadalismy i wrocilismy do domu. Tzn. my z mama wyskoczylysmy pod centrum handlowym, bo musialam kupic karte podarunkowa i kartke urodzinowa dla Nadii kolezanki, a poza tym chcialam kupic Mamie prezent na Dzien Matki, bo w UK jak wiecie lub nie wiecie obchodzilismy go w marcu. Milosz od razu sie rozplakal, jak tylko wyszlam z auta. Ale gdy wrocilysmy do domu, to Andrzej mowil, ze od razu usnal.
Arka i Monie odwozilismy do Manchester na lotnisko, tzn. Andrzej, Krzysiek i ja. Moja Mama zostala z Miloszkiem, a Nadia byla w szkole. Mlodzi wyjezdzali we wtorek, a moja mama z Andrzejem w sobote z samego rana. Nawet nie mialam za bardzo jak sie z nimi pozegnac, bo Milosz sie przebudzil i plakal, ze mam wracac do lozka. Tyle, co sie z nimi wysciskalam, zyczylam spokojnej podrozy i wrocilam do pokoju. Slyszalam jak sie pakuja,jak zamykaja drzwi i jak odjezdzaja. Wiecie jak smutno, pusto i cicho bylo, gdy zeszlam na dol ? :( Ja to bym mogla miec gosci tak, co dwa tygodnie na tydzien :D
Plany urlopowe mamy, ale wszystko zalezy od tego, czy uda sie w terminie wyrobic paszport Miloszowi. Zostal tylko on. Ja czekam na odbior swojego. Nie mozemy zlozyc wniosku dla niego, bo rodzice musza miec wazne dokumenty tozsamosci, a moj dowod stracil waznosc w czerwcu ubieglego roku.
Maj zawsze w Polsce taki piekny, a tutaj to taki nijaki :/ Dobrze, ze chociaz kwiecien nie byl najgorszy.
OdpowiedzUsuń