Poniedzialek
Miloszek wstal bez szemrania. Myslalam, ze moze bedzie marudzil, ze mu sie nie chce, ale nic z tych rzeczy. Zaprowadzilam go. Ladnie dal mi buziaka i poszedl do swojej klasy. Jakas dziewczynka plakala pod szkola i nie chciala puscic taty kolan i Milosz ja obserwowal bacznie. Poszedl po niego Krzysiek i Fizio tak sie spieszyl, ze zapomnial swojej czapki. A propo czapki to teraz nosil ''czapke do lasu'', czyli zielona w tropikalne wzory. Pani wice dyrektor powiedziala nawet, ze jej sie czapka bardzo podoba :) Krzysiek mi mowil, ze Miloszek mu opowiadal, ze ... hahaha, ze robil do dziewczynki lodziarke ( wydawal dzwiek jak lodziarka na kolkach ), ale ona nie wiedziala, o co mu chodzi ;P Czyli mniej wiecej tak : try try try try :D
Wtorek
Troche marudzenia rano bylo, bo Milosz sobie wymyslil zabawy kolejka chwile przed wyjsciem z domu. Ale dogadalismy sie, ze pobawi sie torami, jak wroci ze szkoly. Do szkoly zabral swoj nowy lunchbox w Star Wars, ale co z tego, jak praktycznie nic z niego nie zjadl. Juz nie mam sil :( Wraca do domu i jest potwornie glodny, ale normalnego obiadu nie zje. Milosz oczywiscie wyroznia sie na tle wszystkich dzieci. Nawet pan wozny go zna z imienia :D I dzisiaj go wolal Milo, Milo, ale nasz Milo nie reagowal. Pan wola, zeby przyszedl, nauczycielka mu nie pozwala i tak dziecko nie wie, co ma robic :P
Po szkole bylismy na spacerze w poszukiwaniu domow do wynajecia. Czasami ludzie wieszaja kartki w oknach, a agencje wystawiaja duze znaki przed domem, wiec co pare dni zwiedzamy okolice z nadzieja, ze na cos trafimy.
SRODA
Nadia rowniez wracala do szkoly po tylu miesiacach przerwy. Co prawda uczyla sie zdalnie do polowy lipca, ale szkola to szkola. W domu prawie calkiem zdziczala. Mowila, ze wypelniali jakas ankiete odnosnie zdrowia psychicznego.
Milosz mial niespokojna noc. Budzil sie, co godzine. Chcial pic i smarkac. Musialam go obudzic do szkoly, bo mu sie bardzo dobrze spalo. Obudzil sie zasmarkany z zalzawionymi oczami. Myslalam, ze mial goraczke, ale na szczescie temperatura byla w normie. On zawsze ma katar z rana i kicha, ale teraz wyraznie bylo widac, ze cos go lapie. Pomyslalam nawet, ze byc moze bede musiala go zabrac ze szkoly. W normalnych okolicznosciach katarem sie nie przejmuja, ale teraz wiadomo, jak jest. A raczej wiadomo, ze niewiadomo.
Po szkole niby bylo ok, chociaz oczywiscie rozpacz, bo byla lodziarka, a mama nie miala pieniedzy przy sobie. Musialam mu na wieczor robic inhalacje, bo meczyl go ten katar.
Czwartek
Miloszek czul sie troche lepiej. Juz z nosa tak nie cieklo na szczescie. Pani byla zachwycona jego usmiechnieta buzia i powiedziala nawet '' Milo, you make my day ''. Miloszek mial na bluzie szkolnej naklejke z biedronka i dostal ja w nagrode za ladne posprzatanie.
Piatek
Miloszek poszedl do szkoly z nowym lunch bagiem i pani nawet to skomentowala. Fizio jak zawsze usmiechniety, dal buziaka i poszedl w swoja strone. Miloszek przyniosl ze szkoly ksiazke o uciekajacym groszku, ktora przeczytalismy w sobote na wieczor.
Miloszek jest ze szkoly zadowolony. Chetnie tam chodzi i chetnie zostaje.
***
Nadia natomiast do szkoly pochodzila cale dwa dni. Zaczela w srode 9 wrzesnia. Poszla w srode i czwartek, a w piatek po 10 rano juz dzwonili, ze trzeba ja odebrac ze szkoly. Okazalo sie, ze w Year 8 mieli potwierdzony jeden przypadek covida i caly rocznik ma teraz od tamtego czwartku 14 dni samoizolacji i nauczania online. Na ten temat moglabym napisac cala epopeje, co o tym wszystkim mysle, ale moze zrobie to innym razem w zupelnie osobnym poscie. W kazdym razie dziecko moje wolaloby chodzic normalnie do szkoly niz znow siedziec w domu.
Oby tylko u Fizia nie bylo problemow.
U nas niestety akurat Nadii rocznik nie mogl wrocic do szkoly. Jako pierwszaki w high school nie byli chyba az tak wazni. Dzisiaj dostalam informacje z Miloszka szkoly, ze syn dyrektorki nie zyje. Zaginal w srode po szkole, a w czwartek w nocy znalezli cialo. Niewiadomo, co sie stalo, a dzieciak mial tylko 17 lat :( Straszne :(
OdpowiedzUsuńA jeszcze jak Nadia chodzila tam do szkoly, to tez zginal 16-letni syn jej dawnej nauczycielki. Z tym, ze on w wypadku samochodowym. Tutaj chyba podejrzewaja, ze sam sobie cos zrobil. Czlowiek chucha i dmucha, ale tak naprawde nie jest w stanie zapewnić swojemu dziecko 100% ochrony :(
OdpowiedzUsuń