Powiem szczerze, ze nie sadzilam, ze tak polubie tego poczciwego wojaka Szwejka. Niby idiota, ale idiota, ktory wlasciwie wie, co robi i z czym sie jego postepowanie moze wiazac. Jego przygody to glownie anegdoty, ktore sam opowiada z reguly przez nikogo nie proszony. Zawsze zrobi jakies glupstwo, a pozniej robi sie z tego wielka draka. Chociaz jak zwykle Szwejk chcial dobrze :)
Ksiazka jest ladnie i solidnie wydana. Ma biale, polyskliwe i gladkie kartki i duza czcionke. Obcojezyczne wstawki sa zazwyczaj tlumaczone, wiec nie ma problemu, ze nie zrozumiemy, a duzo w tej ksiazce jest jednak zdan w jezyku niemieckim. Posiadam wydanie z 2000 roku z tlumaczeniem Pawla Hulaka- Laskowskiego, podobno jest to najlepszy przeklad. Znalazlo sie ono w serii Kanon na koniec wieku i zostalo wydane przez Porozumienie Wydawcow.
Akcja ksiazki rozgrywa sie podczas I wojny swiatowej. Szwejk jest przydzielony do 91.pulku i zmierza ze swoimi kompanami na wschod ku granicom z Rosja, a wlasciwie Cesarstwem Rosyjskim.
Mozna powiedziec, ze ksiazka jest wlasciwie parodia wojny, ale jednoczesnie przedstawia wszystko w taki zwierzecy sposob. Nie ma w niej rozczulania sie, wspolczucia. Wojna jest w niej codziennoscia, smierc tez.
Bohaterem tej powiesci antywojennej jest Jozef Szwejk z Krolewskich Vinohradow w Pradze. Zanim zostal zolnierzem, zajmowal sie sprzedaza podrabianych psow.
Autor niestety nie dokonczyl powiesci z powodu swojej smierci w 1923 r. Co prawda znany czeski satyryk i dziennikarz, Karel Vaniek, dokonczyl jego powiesc, ale nie miala ona takiego uznania wsrod czytelnikow. Moja wersja jest napisana tylko przez Jasroslava Haska i konczy sie informacja, ze na tym urywa sie rekopis powiesciopisarza.
Co ciekawe ksiazka jest oparta w duzej mierze na faktach i doswiadczeniach autora i jego przyjaciol. Prawdziwe jest tlo historyczne i geograficzne. Bohaterowie chociaz zmysleni, to jednak miala swoje pierwowzory w realnym zyciu. Nazwisko i wyglad Szwejka autor ''wypozyczyl'' od swojego kumpla od kufla piwa, ktory byl szewcem i pediciurzysta. Uznaje sie, ze autor sportertowal siebie w postaci jednorocznego ochotnika Marka.
Tez bym pewnie nie siegnela, ale akurat kolega mi zostawil kilka ksiazek i byly wsrod nich Przygody Wojaka Szwejka. No i postanowilam sie skusic i przeczytac - nie zaluje. Cos jak dla mnie zupelnie innego ;) A jednoczesnie dalo mi troche inne spojrzenie na pierwsza wojne swiatowa :)
OdpowiedzUsuń