poniedziałek, 11 maja 2020

Lockdown dzien po dniu ( 39- 46 ) Spacerujemy po okolicy

Dzien 39 ( 1/05/2020  )

1 maja, czyli Swieto Pracy, a inaczej mowiac miedzynarodowe swieto klasy robotniczej obchodzone  od 1890 roku, a w Polsce od 1950 roku jest swietem panstwowym.

Krzysiek piatki ma wolne od pracy i zwykle zawsze wybieramy sie gdzies na zakupy. Tym razem jednak nie bylo po co. Spedzilismy dzien w domu. On gral na konsoli, a ja siedzialam przed komputerem i ksiazka. Nadia sie uczyla, a Milosz bawil. Pozniej poznym popoludniem pogadalismy sobie z ciotka od ''hamburgerow'', czyli z Ilona, z ktora Fizio zawsze gra na messanger wlasnie w hamburgery. Troche posiedzialam na stronie polskiej ksiegarni, powrzucalam rzeczy do koszyka, ale z zamowieniem sie wstrzymalam i dobrze ;) Zlozylam tez zamowienie w Avon na zestaw kosmetyczny dla Krzyska, a pozniej kupilam mu w prezencie urodzinowym ( ma 28 maja ) nowe rekawiczki na silownie. Na wieczor obejrzelismy nowego Dr Dolittle i poszlismy spac.

Male zakupy w muzulmanskim sklepie 



Dzien 40 Wszystkiego Najlepszego The Rock ! :D

2 maja, czyli Dzien Flagi Rzeczypospolitej Polski, a takze Dzien Polonii i Polakow za Granica.

Musze sobie kupic duza polska flage, bo mam tylko malutka, ktora zawsze wisi na scianie. Poszalelismy z Miloszem i pospalismy do 9 z minutami. Ale nie moge tak dlugo spac, bo mam pozniej jakies poryte sny,a ostatnio to nawet sie obudzilam w srodku nocy zaplakana, tylko juz nie pamietam, co mi sie snilo. Na wieczor obejrzelismy Jumanji Next Level i nawet Milosz z nami ogladal caly film. Tak mu sie podobal, ze caly czas komentowal i na drugi dzien jeszcze o nim mowil. Zamowilam ksiazki, bo dali kod na darmowa wysylke, a ze to mnie zawsze skusi, to nie moglam sie oczywiscie powstrzymac. Chcialam tez na stronie H&M kupic troche ubran dla Nadii, ale nic w jej rozmiarze nie bylo, co mi wpadlo w oko - na wyprzedazy. 


Dzien 41 Wiwat 3 Maj ! 

Powiem szczerze, ze mieszkajac juz jakis czas poza granicami Polski, takie daty niestety czesto gdzies zanikaja w pamieci. Oczywiscie doskonale wiem, ze jest taki dzien i kiedy jest, ale w Polsce czuc taka podniosla atmosfere, a tutaj nie. Dzien jak codzien. Czesto nawet nie wiem, ze to juz taka data, dopoki nie spojrze w telefon czy na laptopa.

Nic nie robilismy. Zupelnie nic. Rano usmazylam jajecznice tylko. A pozniej stwierdzilam, ze zadzwonie porozmawiac sobie z mama i A. i jak zaczelam gadac, to kilka godzin minelo ;) W miedzyczasie sie ubralam, pomalowalam, ogarnelam dom. Pozniej sie pozarlam z Bobem i on poszedl sobie grac na konsoli, a ja do gory czytac ksiazke :D Znalazlam taka ciekawa ksiazke, ktora kiedys kupilam, bo chcialam sobie sama robic kosmetyki i tam jest mnostwo przepisow na wszystko, na olejki do wlosow, odzywki, maski itd, nawet perfumy. Mam zamiar kilka z nich wyprobowac, bo wygladaja ciekawie. Poki co na poczatek zabiore sie za najprostsze :-) 

Dzien 42 8 lat w UK 

Dokladnie tak. 8 lat temu razem z moja Nadusia wyladowalysmy w Leeds Bradford, by dolaczyc do Krzyska i zaczac nasze zycie w Wielkiej Brytanii. Nawet bym o tym nie pamietala, ale FB przypomnial :) 

Po sniadaniu i ogarnieciu mieszkania, ubralam siebie i Milosza i wyszlismy na mega dlugi spacer wzdluz kanalu w strone Rishton. Miloszek dzielnie maszerowal i nie marudzil. W drodze powrotnej pare razy zdarzylo sie, ze napomknal, ze sily nie ma i nozki bola, ale po krotkim odpoczynku ruszal w droge dalej. Byl naprawde dzielny i zasluzyl na medal. Moj kochany. Byl bardzo grzeczny, az nie doszlismy do domu i pomimo mojego zakazu przebiegl sam przez droge. Byla reprymenda, ale to ten typ, co obiecuje i pozniej robi swoje. Trzeba powtarzac w kolko bez konca. Miloszek obserwowal bacznie przyrode, wszystko go ciekawilo. Widzielismy male kaczuszki kryjace sie w szuwarach, a takze inne ptactwo. Lataly motylki i pszczolki. Fizio szukal robakow. Nawet mial okazje zobaczyc calkiem z bliska mlode jalowki. Doszlismy do znaku Welcome to Rishton, posiedzielismy na laweczce, podjedlismy, odpoczelismy i ruszylismy w droge powrotna. Nastepnym razem skrocimy trase i wejdziemy na most, ktory prowadzi do parku i zbiornika wodnego. Tym kanalem doplynac mozna do Leeds, ale nie wiem, czy tez dojsc pieszo albo dojechac rowerem. Raczej sprawdzac nie bede :D 













Po powrocie K. zajal sie Miloszem, a ja obiadem. Na wieczor zaczelam odczuwac bol w calych nogach, ponad 22 tys. krokow zrobionych odkad wstalam. 

Dzien 43 

Tak sie synkowi spodobalo spacerowanie, ze znow chcial isc nad rzeczke. Tym razem wybralismy inny kierunek, ten w strone Liverpool i doszlismy do Cherry Tree. To byla bardzo dluga trasa przez cale miasto. Po drodze spotkalismy mnostwo kaczek, gesi, labedzie tez byly i nawet kurki wodne. Mieszkam tutaj juz tyle lat, a nigdy dalej nie doszlam kanalem niz do ASDY i przez to tez nigdy nie mialam okazji ogladac sluz, ktore zaczynaja sie pojawiac zaraz za ASDA. Pierwszy raz rowniez widzialam na oczy rzezbe rowerzysty. Motyw mnie nie zaskoczyl, bo akurat przy kanale przebiega narodowa sciezka rowerowa i tam rowerzystow wiecej niz spacerowiczow. 
Fajnie byloby kiedys zobaczyc, jak taki statek pokonuja ta sluze. 


Szczena :P








Wyczytalam w internecie, ze kaczki lubia platki owsiane. I faktycznie te najmlodsze, ktore jeszcze nie poznaly smaku chleba z checia jadly platki, ale wiekszosc ptactwa gardzila :P 



Rozczulaja mnie takie widoki :)


Gdy dotarlismy do celu, zrobilismy sobie przerwe na odpoczynek i przekaske. Fizio zajadal maslo orzechowe prosto ze sloika,a ja raczylam sie owocami. Nie bylo specjalnie cieplo, slonko swiecilo, ale wiatr byl chlodny. 




Moj dzielny zolnierzyk poparzyl sie pokrzywa. Nie plakal, ale nie chcial mi nawet reki pokazac. Caly czas szedl z dlonia schowana za plecami, bo nie mogl zniesc widoku dwoch babli :D A jak rozpaczal, ze jak on teraz bedzie sobie bajki w laptopie zmienial albo cos jadl. bo akurat prawa dlon poparzyl :D 




Krzysiek mial dzien bez treningu, wiec po nas wyszedl. Spotkalismy sie przy sluzach. Pomogl troszke niesc Milosza. 


Pierwszy raz spotkala nas bardzo dziwna sytuacja. W drodze do celu zauwazylam, ze kilka kaczorow poluje na jedna biedna kaczke, ktora ciagle od nich uciekala. W drodze powrotnej niestety ta biedna kaczka plywala martwa po wodzie, a obok niej jedno wieksze kaczatko i te wredne kaczory. Wyrywaly sobie ta martwa kaczke z dziobow, a jeden nawet na niej siedzial i wiadomo, co robil. Kaczka martwa, to wpadala pod wode, to ten kaczor ja dziobem ciagnal na powierzchnie i dalej robil swoje. Dziwne to bylo. 

Dzien 44 

Mialo nie byc spaceru, bo ostatnie dwa dni mocno daly sie odczuc w stopach. Ale Milosz zaraz po przebudzeniu mowi do mnie, ze nozki odpoczely i on chce isc znowu. Nad kanal isc mi sie nie chcialo, wiec stwierdzilam, ze pojdziemy nad zbiornik wodny. Tez nigdy tam nie bylismy, a na zdjeciach wygladal ciekawie. Milosz w polowie drogi zaczal odczuwac zmeczenie, a jak zobaczyl pod jaka gore ma wejsc, to az skomentowal O NIE :/ hahaha Jakos doczlapalismy sie na miejsce, ale nie moglismy znalezc bramy. Pokierowalam sie intuicja i udalo sie :D Spedzilismy tam naprawde mile chwile. Pelen relaks. Szum wody, bezchmurne niebo, sloneczko. Milosz mial radoche wrzucajac kamienie do wody. Nie musialam sie martwic, ze do niej wpadnie, bo przy brzegu bylo plytko. Obeszlismy caly zbiornik, znalezlismy ''wodospady'' i nawet mikro plaze z piaskiem. Az nie chcialo sie wracac. Zwlaszcza jak sobie pomyslalam, ze Milko bedzie robil przystanki, co pare metrow :P 


Bukiet od synka 




Szpital w Blackburn 







Opuchnieta od zeba madrosci. 










Dzien 45 

Pogoda jakis czas temu pokazywala, ze maj bedzie deszczowy. Cieply, ale deszczowy. Prognozy sie na razie nie sprawdzaja w 100%, bo jest cieplo, ale bez deszczu i az zal w domu siedziec. Co prawda w planach nie mialam juz nigdzie Fizia ciagnac, bo jego nogi naprawde potrzebowaly odpoczynku po ostatnich dlugich wyprawach. Z domu wyszlismy dopiero po 14, bo najpierw musialam posprzatac, powiesic pranie i umyc glowe. Wyszlismy wlasciwie niedaleko, ale z racji, ze mieszkamy na obrzezach miasta, trafilismy na laki i tez bylo ciekawie. Fizio to taki troche Paszczak. On bardzo lubi obserwowac przyrode i fascynuja go male robaki, jakies zuczki, biedronki, mrowki i pajaki. Jest tez milosnikiem kwiatow i robienia bukietow ze wszystkiego, co znajdzie. Chetnie biega za motylami i podglada ptaki. Ale nie lubi jak go trawa i krzaki kuja w nogi, pokrzywy parza, a ciernie probuja podrapac. 

U nas taka temperatura plus czyste niebo i brak wiatru, to prawdziwy rarytas 


















Po lakach i roznych innych buszach, mielismy isc prosto do domu, ale Fizio zobaczyl otwarta brame na stary cmentarz i chcial tam isc. Moze to glupio zabrzmi, ale tam w taki ladny sloneczny dzien jest naprawde przyjemnie. Sa lawki, na ktorych mozna usiasc i sie zrelaksowac, poczytac ksiazke, przemyslec pare spraw i napawac sie widokami na miasto polozone w dole. 






W Blackburn jest cmentarz komunalny uzywany do wspolczesnych pochowkow. Ten niedaleko mnie jest bardzo stary, zabytkowy. Sa tu groby z XIX wieku, sa groby zolnierzy, jest tez grob olbrzyma z Blackburn. Tutaj tez znajduja sie zydowskie nagrobki. 


A po drodze w krzakach znalazlam wazon z suszkami. Chyba ktos go komus zwinal z podworka i nie chcialo mu sie go niesc dalej, bo skubany ciezki byl. Przytargalam go do domu :P Fiziutek przewrocil sie na chodniku, zdarl kolana i potem w domu chodzil na sztywnych nozkach :D 




Wiecie jak to jest. Jedni ze spaceru przynosza szyszki, inni jakies kamyczki, a Asia przynosi drogi wazon z The Range. 

Dzien 46 ( 8/05/20 )

W piatek kolega zawiozl nas do polskich sklepow i do Lidla, a po zakupach nas odebral i w sumie jakos wyszlo, ze zabralismy sie z nim do Accrington - miasta obok, gdzie on mieszka z innymi naszymi znajomymi. Wybralismy sie wspolnie na spacer do pobliskiego parku - Peel Park. Jest to park polozony dosc wysoko i trzeba sie troche wspiac, zeby trafic na plac zabaw, a pozniej miedzy drzewa. Ale warto, bo widoki sa super. Podobno w dobra pogode widac nawet wieze w Blackpool ( nad morzem ). Niestety jest tez smutna historia zwiazana z tym miejscem. Rok temu odbrano tu zycie pewnej kobiecie, ktora wracala samotnie do domu poznym popoludniem. Poszukiwania trwaly 2 tygodnie, a pozniej jej cialo odnaleziono na pobliskim cmentarzu w plytkim grobie. Zabil ja 16-letni chlopak z zaburzeniami, a pozniej wywiozl w smietniku :/ Tutaj mozecie poczytac wiecej, jesli Was ta zbrodnia interesuje - KLIK.  





U kolegi byl jego syn, ktorego zarowno Nadia jak i Fizio ( a zwlaszcza on ) lubia. Zreszta Nadia jakis czas nawet wychowywala sie z Bartkiem pod jednym dachem ;) 
Jak to B, mowi : nie mam dziewczyny, ale mam przyszla zone :D 



Pozniej sie rozdzielilismy z chlopakami. Ja z Magda i dzieciarnia poszlysmy szukac ''jeziorek'', a panowie tak nas sluchali, ze postanowili skrocic droge i nas zaskoczyc przy wyjsciu :P Tylko, ze to my ich zaskoczylysmy tym, ze jestesmy zupelnie gdzie indziej :) 




Milosz chcial robic to samo, co Bartek, czyli skakac przez rowy i schodzic ze skarpy, na co oczywiscie nie moglam pozwolic - jeszcze nie czas na takie akrobacje. 



Wrocilismy do Blackburn i spac, bo Krzysiek na drugi dzien musial isc do pracy.

1 komentarz:

  1. Akurat to byl taki ciekawszy tydzień, bo spacerowy;) ale z reguły moje dni wyglądają tak samo:D

    OdpowiedzUsuń

FreePrints UK - dobra jakosc za niska cene !

Byl taki czas, ze co miesiac zamawialam sobie zdjecia i jedna fotoksiazke ze strony www.freeprintsapp.co.uk . Tak jak nazwa glosi sa one t...

Szukaj tutaj

UK (365) videoklip (241) recenzja (221) kosmetyki (215) zakupy (200) ksiazka (190) dziecko (100) blogmas (95) funciak (94) Christmas (89) Primark (87) Avon (75) Blackburn (70) wyprzedaze (70) Body Care (63) BM (60) denko (59) prezenty (56) Superdrug (55) do twarzy (55) zwyczaje i tradycje (53) HM (47) edukacja (47) turystycznie (46) foto (45) TK Maxx (42) krem (41) zdrowie (41) ebay (36) kulinarnie (36) TESCO (33) Boots (32) NIVEA (32) do ciala (32) uroda (32) do domu (31) Card Factory (30) Garnier (30) ulubiency (29) pod prysznic (27) natura (26) wlosy (25) GlossyBox (24) higiena jamy ustnej (24) Lidl (23) SH (23) Alterra (22) Sports Direct (21) moda (21) Rossmann (19) The Works (18) lektura dla dzieci (18) polecane filmy (18) Deichmann (16) The Range (16) Wielkanoc (16) zabytki (16) do oczu (15) mascara (15) Halloween (14) swiece zapachowe (14) Dove (13) higiena intymna (13) Simple (12) charity shop (12) free sample (12) lakiery do paznokci (12) muzyka (12) Colgate (11) Clinton Cards (10) DM (10) fitness (9) catrice (8) herbata (8) pedzle (8) cwiczenia (7) egzema (7) inspiracje (7) ecotools (6) eko (6) figura (6) kawa (6) rimmel (6) tag (6) wyzwanie (6) foodhaul (5) katalogi (5) Aldi (4) Blackpool (4) GrazeBox (4) babydream (4) info (4) Niemcy (3) Walentynki (3) Ziaja (3) miesnie brzucha (3) seriale (3) Home Bargains (2) Pierwsza Komunia (2) Polska (2) Sleek (2) VIVO (2) bieganie (2) child benefit (2) cytaty (2) love (2) seks (2) sklepy made in china (2) tangle teezer (2) zasilki (2) BLT (1) Hamburg (1) Manchester (1) PRB (1) child tax (1) paszport (1) wiersz (1) zumba (1)