Dzien 32 ( 24/04/20 )
To byl piatek. Poszlismy na zakupy. Najpierw do B&M, a pozniej do polskiego sklepu. Zatrzymalismy sie na rybe z frytkami, ale szczerze mowiac, nie smakowala mi. Bylo mega cieplo :-) Poznym popoludniem mielismy isc na spacerek, ale w trakcie okazalo sie, ze jest praca i jak chce, to moge isc. Poszlam, glownie, zeby spotkac sie z kolezankami, ale praca lekka nie byla ;) Kregoslup i stopy mnie tak bolaly po powrocie, ze ciezko mi bylo zasnac.
W oczekiwaniu na K, ktory poszedl kupic rybe z frytkami. |
Dzien 33
W koncu doczekalam sie naszej paczki z polskiej ksiegarni online. Juz jakis czas temu, bo pod koniec marca zamowilam spora ilosc ksiazeczek z zadaniami dla Milosza, dwie ksiazki dla siebie i olowki do szkicowania dla Nadii. Miloszek cieszyl sie z tych zadan, tak samo jak ja ;-) On juz nie mogl sie doczekac, az zaczniemy je robic. Glownie oczywiscie chodzilo o naklejki ;) Wybralam dla niego szlaczki, literki, cyferki, jakies zadania na logike itd., wszystko z mysla o edukacji, ale ma byc to edukacja poprzez zabawe. Na dzien dzisiejszy nie bede go posylac po polskiej szkoly, bo nie spelnia ona moich oczekiwac ( oczywiscie mam na mysli szkole w miescie, w ktorym mieszkam )
A po poludniu pojechalismy na grilla do mojego kuzyna. Milosz nie mogl sie dogadac z Ludwikiem i najlepiej im bylo, jak sie ze soba nie bawili. Fizio mial mu za zle, ze maly mu zabiera piasek, plastikowe kubki albo sciaga czapke z glowy. Ciezko mu bylo wytlumaczyc, ze Ludwik jest mlodszy i dlatego tak sie zachowuje, ze jakos musza sie dogadac.
Nadia byla za to zachwycona pieskami, bo je kocha - zwlaszcza Maline - czarnego labradora. Jest ta tez Bob - chihuahua. Oba psiaki sa fajne :-) Miloszek tez sie z nimi lubi bawic.
Dzien 34
Troche lenistwa, troche domowych obowiazkow. Porobilismy zadania. A pozniej znow pojechalam do pracy. Skonczylismy to, co mielismy do zrobienia i na razie nie zapowiada sie, zebym gdzies sie ruszala z domu w celach zarobkowych.
Po powrocie znalazlam na stole jedzonko, ale Krzysiek narysowal tam cos, co nie nadaje sie na umieszczenie tego na blogu :P Za to mnie rozbawil ;) Najlepsze jednak jest to, ze jak wstal to mnie nie widzial w lozku :D Poszedl na dol, zobaczyl, ze jednak wrocilam do domu, wrocil na gore i juz w lozku bylam :P A nie widzial, bo spalam w Milosza lozeczku i on tam patrzyl, tylko ze ja polozylam sie z innej strony niz zwykle ;D Caly Krzysiek ;)
Dzien 35
Pospalam z przerwami ( Mamo KUKURYKU piekny dzien, jestem glodny, chce mi sie pic, kocham cie, dam ci buziaczka ). A jak poszlam na dol zrobic sobie kawe, to juz zostalam w kuchni i troszke doglebniej ja posprzatalam. Pozniej pojechalismy z K. na zakupy spozywcze, bo lodowka zaczynala swiecic pustkami.
Dzien 36
Pierwszy dzien od bardzo dawna, kiedy padalo. I to padalo caly czas. W sumie tak bardziej siapilo niz lalo, ale spadl deszcz. Moze moje warzywka zaczna szybciej rosnac. Zabralam sie za male porzadki w zabawkach i ksiazkach Milosza. Na obiad zrobilam warzywne curry z batatami i kalafiorem, ale zamiast ryzu ugotowalam kasze bulgur.
Dzien 37
Postanowilam, ze zrobie sobie slim fit od Ewy Chodakowskiej, bo nie czulam sie na silach, zeby skakac jak kozka :) Dostalam email, ze zostal mi przyznany status osiedlenca na czas nieokreslony. Teraz zostaly mi tylko dzieci, ktore musze podpisac pod swoja albo Krzyska aplikacje.
Na obiad zrobilam zupke warzywna z brukselkami, fasolka szparagowa, kalafiorem, brokulami i szpinakiem. A do tego nalesniki, ktore Fizio pomagal mi smazyc. W miedzyczasie ogladal sobie Baltazara Gabke na moim telefonie i bardzo mu sie spodobala ta bajka.
Duzo czasu spedzilam na ebay, bo chcemy kupic lozko super king size, ale wiecie ... szukam ladnego, solidnego i niedrogiego - takiego ok. £250, a to nie takie proste, bo jeszcze fajnie jakby mialo szuflady i materac :D I w sumie znow mnie korci, zeby zamowic nowe ksiazki z polskiego ksiegarni, tylko ja lubie kupic duzo w dobrej cenie, a poki co srednio z promocjami. Taki ze mnie sknerus - chyba po ojcu :D :D
Dzien 38 ( 30/04/20 )
Spalismy z Miloszem prawie do 10 ! Pogoda do poludnia byla sloneczna, ale bardzo wietrzna, a pozniej zaczal lac deszcz. Wkurzylam sie, bo zrobilam pranie i teraz sie bedzie kisic w domu, a nie jest tak zimno, zeby ogrzewanie odpalac. Zrobilam trening Perfect body z E.Chodakowska. Zaplacilam council i zrobilam porzadki w szufladach z dokumentami i pierdolami. No i dodatkowo tak przy okazji zmienilam rachunki za internet na paperless. Wrocil Krzysiek z pracy, wzial sie za swoj trening, a ja za obiad. Na wieczor dzieciaki zazyly kapieli. Zaczelam czytac nowa ksiazke Wieza Milczenia Remigiusza Mroza i jak na razie zapowiada sie dobrze.
Wlasnie sie zastanawialam,czy to gozdziki, bo nie moglam skojarzyc angielskiej nazwy ;)
OdpowiedzUsuń