20 lipca, w sobote, w naszej miejskiej strazy pozarnej zorganizowane zostaly Dni Owarte. Oczywiscie bardzo zalezalo mi na tym, aby zabrac na nie Milosza, ktory jest ogromnym fanem wozow strazackich, radiowozow i ambulansow. Pogoda nie dopisywala, co chwile padal deszcz i nie mozna bylo sie tak w 100% nacieszyc zabawa. Jednak Miloszkowi sie podobalo. Mial okazje posiedziec w radiowozie, w wozie strazackim. Lal wode z weza, przymierzyl kamizelke policjanta, a takze obejrzal kilka pokazow ratunkowych i skorzystal z przejazdzki mini kolejka.
Z ciekawostek to moge Wam napisac, ze najwiecej obrazen ciala podczas pozaru w Lancashire zdarza sie w domu - zwlaszcza w kuchni podczas gotowania. Nie nalezy polewac plonacego garnka woda, bo woda plus olej wywolaja wieksze plomienie, ktore moga nas powaznie zranic.
Ta mina kojarzy mi sie z takim popularnym obrazkiem w necie, gdzie plonie dom, a na glownym planie mala dziewczynka :P link |
Stal tam samochod z prawdziwego wypadku. Mozna bylo poczytac historie kierowcy itp. Oczywiscie chlopak nie przezyl :/
A ten mlody strazak mial cudowne podejscie do dzieci. Caly czas sie usmiechal i zagadywal, mimo ze Milosz po angielsku umie powiedziec YES/NO/OK i fire engine :D ( umie troche wiecej slow :P )
Na miejscu spotkalismy sie z Ciocia Iwona i Alankiem i pania Kasia i jej dziecmi, czyli Oskarem i Wiktoria. Nasze dziewczyny, czyli Nadia i Natalia wolaly zostac w domu. Miloszek cieszyl sie, ze jego Alanek byl razem z nim.
Obejrzelismy akcje ratownicza czlowieka uwiezionego w samochodzie po wypadku. Smialismy sie z ciotka, ze pan ochotnik kazal zonie filmowac, a wcale go widac nie bylo :D
Jedno z marzen synka zaliczone, a ja jestem z tego powodu bardzo szczesliwa, bo uwielbiam sprawiac swoim dzieciom radosc :) Starsza troche trudniej zadowolic co prawda, bo wymagania ma inne :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz