Narodowy lockdowan again Tydzien 2 ( 11-17.01.21 ) Wykanczam sie psychicznie , nowy dom ?
PONIEDZIALEK
O 9 rano pani polaczyla sie z dziecmi, zeby sprawdzic obecnosc. Pozniej zrobilismy to, co bylo zadane. O 11 znow bylo laczenie ze szkola, gdzie inna pani czytala opowiesc o Samsonie i rozmawiala z dziecmi o zaufaniu. Ostatni raz laczylismy sie o 14.45 na story time. Troche przeraza mnie fakt, ze Milosz ma juz zaczac czytac proste slowa i pisac zdania. Nie wiem, czy bede w stanie go tego nauczyc, szczerze mowiac.
Caly dzien padalo i wialo, wiec niestety spaceru nie bylo. Ogolnie prognoza pogody wskazuje na to, ze caly styczen taki bedzie.
Napisalam email do Nadii szkoly, ze chromebook traci lacznosc z wi-fi i oddzwonili, zeby odebrac w szkole jakies urzadzenie do poprawy internetu. Nie wiem, kiedy je odbiore, bo szkola ponad 2 mile stad,a od 9 do 15 mam nauczanie z Miloszem.
Wypelnilam tez ankiete o testowaniu uczniow w Nadii szkole na koronawirusa. Maja jakies szybkie testy na covida i chca tym testowac dzieci, ale ja zaznaczylam, ze sie nie zgadzam. Jak tak beda wymyslac, to te dzieci, nigdy do szkoly nie wroca.
Pojawilo sie jakies swiatelko w tunelu w sprawie nowego mieszkania, ale na razie nie nastawiam sie, zeby pozniej sie nie rozczarowac. I tak jeszcze rozpaczam po tamtym :/
WTOREK
Dzisiaj nawet sprawnie szla nam nauka. Milosz najchetniej robi matematyke, a juz mniej chetnie pisanie i czytanie. Dzisiaj probowalismy czytac kilka prostych slow po angielsku. Bardziej mi sie wydaje, ze sie ich na pamiec nauczyl, niz staral sie poskladac literki w calosc.
Jak Milosz mial przerwe na lunch, czyli jakies 3h przed story time, wzielam sie w koncu za porzadki domowe. Zlozylam choinke, pochowalam swiateczne ozdoby, odkurzylam, umylam okno i podloge. A pozniej wrocil Krzysiek i pojechalismy z jego kolega na zakupy. On nas zawiozl i przywiozl, a pozniej chwile u nas posiedzial. Krzysiek musial jechac do Nadii szkoly odebrac jakis wzmacniacz do wi-fi, bo jej szkolny sprzet gubi czesto lacznosc z internetem.
SRODA
Rano nauka, a po poludniu sprzatanie i gotowanie. A w miedzyczasie wciagnelam sie w ogladanie poczatkowych odcinkow Klanu :P
U Krzyska w pracy robia szybkie testy na covida. Beda ich tak testowac 2 razy w tygodniu przez 6 tygodni. No i dzisiaj rano mieli problem, bo sie okazalo, ze na nocnej zmianie bylo 5 osob z pozytywnym testem ( bezobjawowe ). Wielkie zamieszanie, opoznienia w pracy i poranna zmiana musiala robic dodatkowo to, co nocka. Podobno to jakies narzucone z gory testy, ktore sa dla wojska. No, jak to tak ma wygladac, to chyba nigdy z tych lockdownow nie wyjdziemy.
Mi jeszcze wech nie wrocil na 100%. Wlasciwie to wrocil tak na 10% moze.
CZWARTEK
Znow pogoda iscie depresyjna. Pada calutki dzien. Milosz mial ochote na dluzszy sen, wiec go obudzilam dopiero przed 9 - chwile przed sprawdzaniem obecnosci. To wszystko przez to, ze on chodzi pozno spac i moje argumenty trafiaja jak grochem o sciane.
Dalam ma chwile wytchnienia przed nauka do 11. Pozniej bylo laczenie na ZOOM z pania, ktora opowiadala im przypowiesc i dyskutowali o tym. To sa takie jakby kazania, bo to jest szkola rzymskokatolicka.
Krzysiek obcial Milosza, bo juz mial dlugie wlosy. Nasz synek twierdzi, ze chce miec wlosy do dupki jak Nadia :D Przyjechal kolega obciac Krzyska, wiec troche sie posmialismy i pogadalismy.
Dzwonil tez inny kolega, ze ma info o jakims domu tutaj w poblizu, ze zdobedzie klucze i moze bedziemy mogli obejrzec niedlugo.
PIATEK
To troche luzniejszy dzien w szkole. Mielismy upiec ciastka ( czas do pon ), omowic kilka historii ze Starego Testamentu, pocwiczyc literke Y, story time, celebration worship z wreczaniem Gwiazdy Tygodnia, golden time ( czas w ktorym dziecko robi to, na co ma ochote zwykle, ale teraz sa jakies konkretne prace plastyczne ). Nie bylo sportu, matematyki ani literatury.
Po poludniu wyszlismy na spacer. Bylo bardzo mrozno, a na rzeczce gdzieniegdzie lezal lod. Milosz probowal go rozbic kamieniami. Nakarmilismy ptactwo przy okazji. Zrobilismy tez jedna prace na Golden Time. Milosz mial ulozyc swoje imie z naturalnych zrodel znalezionych na spacerze. Troche dziwne zadania wymyslili na ta pore roku akurat.
Wrocilismy zamrznieci. Po drodze probowalam Milosza zachecic do czytania krotkich slow, ale ciezko bylo. On to traktuje jak jakies zlo :/
Na koniec pani przeczytala im ksiazke na zywo.
Wieczorem poszlismy odebrac nasz depozyt, bo jak juz wspominalam, nie mozemy sie przeprowadzic na tamto mieszkanie. Mam nadzieje, ze cos znajdziemy w okolicy, bo ja tu lubie mieszkac :P mimo, ze nie mam zadnych kolezanek dookola. Wydaje mi sie, ze latwiej sie podejmuje decyzje, kiedy sie nie ma dzieci. Wtedy byloby mi serio wszystko jedno, gdzie mieszkam. Czy w Anglii, Polsce, Ameryce czy gdziekolwiek, gdzie da sie zyc normalnie.
Pozniej zamowilismy jedzenie na wynos, kupilismy sobie Martini Bianco i mielismy pograc w Call of Duty, ale Krzysiek musial jeszcze cos tam zainstalowac i w koncu nie pogralismy.
SOBOTA
Zamiast mrozu byl deszcz. Wlasciwie nie robilismy nic nadzwyczajnego. Lozko, telewizja, ksiazki. Pozniej poszlam sama do centrum, zeby zrobic male zakupy - glownie po jakies ksiazeczki do nauki pisania i czytania dla Milosza. Centrum wymarle, brakowalo tylko jakis zombiakow wyskakujacych z roznych katow. Jeszcze nie bylo 14, a ja sie czulam jakby to pozny wieczor byl. Dziwnie.
Kupilam cztery ksiazeczki edukacyjne, kolorowe samoprzylepne karteczki i jakies inne rzeczy, ktore pokaze w haulu zakupowym.
NIEDZIELA
Rano familijnie obejrzelismy Krola Lwa, a pozniej ja sama obejrzalam jeszcze Krola Lwa 2. Pozniej ugotowalam zupke warzywna, posprzatalam dom i sie przygotowalam sie do wyjscia. Musielimy isc obejrzec dom do wynajecia. Okolica ladna, dom z zewnatrz tez, ale w srodku ..... Katastrofa. Widac bylo, ze ten dom wymaga kapitalnego remontu. Wrzucam link, gdzie mozecie zobaczyc zdjecia z 2015, niewiele sie zmienilo - procz tego, ze kuchnia jest ruina. Zrezygnowalismy. Nie ma sensu przeprowadzac sie do domu, ktory jest w 3 razy gorszym stanie niz nasz. Byly tam trzy pokoje na gorze, ale w jednym byl boiler. A dla mnie to juz minus, bo kto bedzie spal w pokoju, w ktorym buczy boiler. Boiler jest albo w lazience albo w kuchni. Tam, gdzie nie przeszkadza.
Ja do tego domu weszlam i od razu wiedzialam, ze NIE. Zreszta chyba najpierw sie dom remontuje, a nie pokazuje ludziom. Tam nawet wymiana wykladzic i tapet, to za malo. Tam trzeba porzadnego remontu. Mi jeszcze wech nie wrocil, wiec nie czulam - ale K. mowil, ze smierdzialo piwnica. Ktos kto tam mieszkal, w ogole nie dbal o ten dom, zamienil go w kompletna ruine. Chociaz i w tym 2015 nie wygladal lepiej. I tym bardziej zatesknilam za domkiem, ktory przeszedl nam kolo nosa. A pewnie za wynajem tego landlord chcialby £120, bo duzy metraz. 3 pokoje u gory to dla nas idealne, bo dzieciaki maja swoje i my swoje. Ale nie w takich warunkach. I jeszcze, zeby bylo smieszniej, to nasz eks lanlord mieszka centralnie za tym domem, wiec moglibysmy sie spotykac, gdyby on wystawial smietnik ;D Pewnie nas wczoraj obserwowal zza firenki :P
See You next time :-) Moze jeszcze nie oszaleje do tego czasu :)
U mnie Milosz dba, zebym miala cisnienie lekko ponad norme ;D
OdpowiedzUsuńNie jestesmy i jestesmy, wiesz prawnie nie musimy, ale chcielibysmy juz GDZIES osiasc :D