Juz jakis czas temu obiecalismy Nadii, ze zabierzemy ja do sali zabaw, zeby mogla sie wyszalec. Ona juz tam byla dwa razy z dwiema roznymi kolezankami, raz z Julia, a raz z Batool.
My w tej sali bylismy po raz pierwszy i bardzo nam sie podobalo. Nie jest drogo, jest duzo miejsca, mozna tam cos zjesc lub napic sie kawki, jest mnostwo ciekawych atrakcji : trampoliny, wydzielona strefa dla dzieci do lat 3, samochodziki, mozna pokopac pilke czy powrzucac do kosza, sa zjezdzalnie, tunele ... no jak to w sali zabaw. I czas szybko plynie, a glowa nie peka, jak to bylo w przypadku Rumble Tumble, gdzie po 2h wychodzilam z kwadratowa glowa i wlasciwie tam nic ciekawego nie bylo, a do tego ciasno i duszno.
Miloszkowi bardzo sie podobalo. Nadia od razu zniknela, a synka zabralismy do jego strefy. Miloszek pokrecil sie na karuzelce, pobawil sie w baseniku z kulkami, ''plynal'' statkiem itd. Na pewno mu sie tam nie nudzilo, a do tego byl maly ruch i mogl spokojnie ze wszystkiego sobie korzystac do woli.
Tata tez sie relaksowal :D
Do rury wejsc nie chcial. Chyba sie bal. Wszedl tylko kawalek, ale szybko sie wycofal, chociaz ja czekalam na niego z drugiej strony.
W basenie z kulkami mu sie najbardziej podobalo, mogl sobie pogryzc pileczki.
Tata stwierdzil, ze taki stateczek moglby miec w domu i by w nim spal :D
Ciezko bylo zrobic mu zdjecie, zeby patrzyl sie w obiektyw, bo byl bardzo zajety zabawa :)
W autobusie na pieniadze tez mu sie podobalo. Milosz uwielbia wciskac guziki i rozne pstryczki - ma na ich punkcie totalnego bzika :-)
Sala jest dwupoziomowa. Na gorze sa sofy i TV i tam mozna tez zorganizowac urodziny. Jest dmuchana dyskoteka ze swiatlami, pilkarzyki i stamtad mozna bezposrednio przejsc na zjezdzalnie i tory przeszkod.
Nadia najwiecej czasu spedzila na trampolinie, a pozniej gdzies zniknela i bawila sie na ''wysokosciach'', dlatego na zdjeciach jej prawie nie ma ;)
Widac bylo, ze Milosza dopada zmeczenie, ale nie usnal nawet na sekunde. Dopiero po 2h od wyjscia, jak juz docieralismy do domu to przysnal :D Tak juz z nim bywa :)
Tata nie chcial skakac na trampolinie, bo bal sie, ze ja zarwie i dobrze, bo one sa tylko dla dzieci ;P A my razem wazylismy tam prawie 200kg ;D
Po zabawie wstapilismy na obiadek do angielskiej restauracji. Nadia chciala jajecznice z tostami, Miloszek zjadl gotowane ziemniaki z marchewka i groszkiem - chociaz wolal Nadii tosty, ja zamowilam sobie curry z kurczaka z domowymi frytkami i ryzem, a Krzysiek oczywiscie typowy angielski obiad, czyli gotowane ziemniaki, gotowana piers z kurczaka, rozciapany groszek, dwie kulki z maki i przypraw i sos tzw. gravy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz