Az trudno uwierzyc, ze Miloszek jest z nami juz caly okragly rok. Kocham ta moja mala energiczna istotke calym serduchem. Zycie z nim to codzienna szkola przetrwania. Jest maruda uzalezniona od mojej obecnosci i cycucha. Ciagle zaskakuje mnie swoja inteligencja i rozwojem fizycznym. Jest sprytny, sprawny, uparty i pelen szalonych pomyslow. Rzadzi nami jak mu sie podoba i na kazdym kroku sprawdza, na jak duzo moze sobie pozwolic. Mysle, ze on doskonale zdaje sobie sprawe, co oznacza zwrot NIE WOLNO, ale i tak kombinuje, zeby cos zbroic i sprawdzic, czy tata z mama zareaguja :D Tak jest z kablami, z wegielkami w kominku, ze sznurkami od rolet.
Nie byl to latwy rok. Sklamalabym mowiac, ze bylo super i kazdy dzien byl wypelniony radoscia. Nie. Duzo plakalam, denerwowalam sie, martwilam, nie wiedzialam jak postepowac z wlasnym dzieckiem. W koncu trafilam na artykuly o HNB i zrozumialam, ze nasz syn jest wlasnie takim dzieckiem - dzieckiem wymagajacym, do ktorego potrzeba odpowiedniego podejscia. Kiedy nauczylam sie, jak reagowac na jego zachowania oraz rozpoznawac sygnaly, zycie stalo sie latwiejsze. Chociaz wciaz bywa trudno, ale jest juz lepiej.
Ale tak czy siak ... nigdy nie cofnelabym czasu. Zycie z Miloszem i tak jest lepsze od zycia bez niego. To samo mowi jego starsza siostra, ktora kocha brata miloscia przeogromna.
Na pewno duzo sie zmienilo. Nie mam juz czasu na swoje przyjemnosci. Czesto nie mam czasu na nic innego, jak zajmowanie sie Miloszem i domem. Czesto wieczorami jestem wypompowana i brakuje mi energii na swoje przyjemnosci. Ale wystarczy jeden jego usmiech, jeden obsliniony buziak, jedno przytulenie i wiem, ze warto miec dzieci i ta ich milosc to najlepsza nagroda za poswiecony dla nich czas.
Nie jestem mama idealna. Nigdy nie bylam i nie bede. Kocham dzieciaki najmocniej jak potrafie i chcialabym dawac im jeszcze wiecej od siebie, bo czuje, ze to nie jest maks moich mozliwosci.
Kiedy Milosz sie rodzil, to byla niedziela. Wody zaczely odchodzic mi nad ranem, w okolicach 5 albo 6. Juz nie pamietam :D Dwa razy jechalam do BBC ( birth centre ), ale dopiero za drugim razem mnie zatrzymali juz do porodu. Cala akcja od przyjazdu do narodzin synka ( 15.43 ) trwala podobno godzine, a mi sie zdawalo, ze trwa wiecznosc :D Porod w wodzie byl lzejszy niz na sucho, ale i tak nie wspominam tego wyjatkowo przyjemnie ;P Ciesze sie, ze szybko doszlam do siebie, ze nie popekalam, nie bylam nacinana i juz po kilku godzinach funkcjonowalam normalnie. Miloszek caly czas spal. Pierwsza noc w swoim zyciu przespal cala i ani razu nie obudzil sie. Za to ja spac nie moglam, tak ze mnie te wszystkie emocje wychodzily. Zasnelam dopiero o 4 rano, a o 6 obudzila mnie pielegniarka, zebym przebrala i nakarmila Miloszka.
Pierwszy tydzien byl spokojny. Milko tylko spal i jadl i patrzyl sie na wszystkich takim glebokim spojrzeniem. Po tygodniu zaczely sie zaparcia, wieczorne sceny, Milosz nie chcial spac, duzo plakal. Ogolnie byl strasznie marudnym bobasem i wiecej plakal niz sie smial.
Rozwija sie zgodnie z kalendarzem rozwoju niemowlaka. Byly rzeczy, ktore robi szybciej, ale tez byly takie, ktore robil pozniej. Jednak wszystko dzialo sie prawidlowo.
Nie choruje i mam nadzieje, ze tak zostanie. Bo to najwazniejsze, aby zdrowko zawsze mu dopisywalo.
Co potrafi Miloszek ?
- wdrapac sie na schody
- stac dlugo przy meblach
- chodzic przy meblach i za reke
- stac bez trzymania ( kilka sekund )
- wspinac sie na podwyzszenia
- wkladac przedmioty jedno w drugie
- wyciagac przedmioty z ciasnych miejsc ( najczesciej jednak je tam wciska )
- samodzielnie przekladac strony w twardych ksiazkach ( czasami mu nie wychodzi, ale czesto sie jednak udaje )
- coraz czesciej pokazuje palcem, co chce
- nasladuje doroslych - np. przyklada sobie zabawkowy telefon do ucha albo do oka i udaje, ze robi zdjecie, chce tez krecic spinerem )
- je samodzielnie ( ale palcami )
- potrafi skierowac lyzeczke do buzi
- raczkuje jak torpeda ( lubi bawic sie w uciekanie )
- smieje sie w glos na widok taty
- stoi przy bramce na dole i krzyczy AIDA NAIDA AJA - czyli Nadia :D
- bije brawo ( zwlaszcza jak cos zbroi )
- cieszy sie na swoj widok w lustrze
- mowi BA BA, MA MA, TA TA i NIE ! :D
Co jeszcze u niego slychac ?
- zmniejszyl mu sie apetyt ( ciezko go nakarmic w porach stalych posilkow )
- nudzi mu sie siedzenie w waniennce, wiec wstaje i zrzuca kosmetyki stojace na wannie
- uwielbia trzaskac drzwiami, otwierac szafki, wszystko z niej wyciagac
- bardzo lubi grajace zabawki
Słodziak :-)
OdpowiedzUsuńcudowny!! sto lat Miłoszku ;)
OdpowiedzUsuńJa wierzę w to i oczywiście bardzo bym sobie i każdej mamie życzyła, ze miłość przelana na dziecko wróci od nich jak bumerang. Rola matki jest chyba najtrudniejsza w całym życiu ale tez nic nie daje takiego szczęścia.
OdpowiedzUsuńMiloszkowi zycze wszystkiego najlepszego, beztroskiego dzieciństwa a Tobie siły!
Cudowny:*
OdpowiedzUsuńMiłoszku kochany wszystkiego co najlepsze. Dużo zdrówka, radości i szczęścia. Sto lat :)
OdpowiedzUsuń