Na poczatku musze to napisac : przepraszam, ale nie bede sie nikomu tlumaczyc z tego, ze bawimy sie w Halloween, tego, ze moje dzieci sie przebieraja, wycinamy dynie i idziemy wieczorem na cukierkowe lowy. Dziekuje ! ;)
***
To juz nasze 6-ste Halloween na angielskiej ziemi. Podlinkowalabym notki z kazdego takiego dnia, ale nie moge, bo tamtem blog jest zamkniety :) W kazdym razie zabawa jak zawsze jest udana, bo staramy sie spedzic ten wieczor z ciocia Iwona, Natalka, Alankiem i wujkiem Leszkiem. Dwa razy tylko obchodzilismy Halloween osobno : w 2012 i 2014.
Przygotowania do Halloween rozpoczelismy od dekoracji domu. Troche przyozdobilismy wnetrze, bo na zewnatrz nie ma sensu. Mieszkamy w takiej dzielnicy, gdzie sa sami Muzulmanie i do nas raczej nikt i tak nie puka, bo nikt tu nawet nie zachodzi :P
W poniedzialek kupilam wielka dynie, a po poludniu Krzysiek ja wydrazyl i wycial. Niestety zrobil za duzy otwor gebowy i pan dyniek juz sie zmarszczyl i trzeba go wyrzucic. Nadia w centrum handlowym skorzystala z kreatywnym zajec i wykonala czapke czarownicy ze sztywnego papieru. W Wilko kupilam dla niej wampirze kly oraz peleryne ze srebrna pajeczyna i pajakami. W tym roku Nadia chciala byc wampirzyca - w sumie juz jest z niej niezly wampir energetyczny :P Mysle, ze doskonale sprawdzilaby sie w roli wiedzmy i nawet stroj nie bylby jej potrzebny.
We wtorek, czyli w Halloween, Nadia miala w bibliotece zajecia komputerowe od 14 do 15.30, wiec troche wczesniej wyszlismy, bo chcialam, zeby sobie pomalowala w centrum twarz. Stojac juz w kolejce, Mloda stwierdzila, ze jednak woli, zebym ja sama pomalowala i poszlismy kupic zestaw. Akurat trafila sie promocja, ze wszystki gadzety na Halloween sa za polowe ceny i udalo mi sie znalezc taki zestaw do makijazu za £1.50 - zadna tam rewelacja, ale akurat to byl zestaw do wampirzego make upu, wiec mial odpowiednie kolory.
Ok. 16 bylismy juz u Iwony pod domem. Akurat dekorowala na zewnatrz. Natalka byla juz przebrana. W tym roku rowniez byla szkieletorem w meksykanskim wydaniu :-) Wymalowalam Nadie na wampirzyce, Miloszowi zalozylam stroj pajaka, ale zaraz sciagnelam, bo w domu bylo tak goraco, ze by sie biedny zapocil :D
Jak juz sie zrobilo troche ciemniej, to ruszylismy na lowy. Mialam zapchana pamiec w telefonie i sie pozniej w domu okazalo, ze niektore zdjecia sie nie zapisaly :/ A szkoda, bo mialysmy fajne selfie z Iwona i pania Grazynka :P Dziewczyny takie odwazne i pyskate w domu, a pod drzwiami baly sie pukac :P A jak ktos otworzyl to baly sie odezwac. Natalia szybciej sie ogarnela od Nadii i to ona zwykle glosno pukala i krzyczala Trick or Treat. W tym roku bylo mniej ozdobionych domow i niektore byly skromniejsze niz zwykle, ale udalo sie im zebrac sporo ilosc slodkosci. Czasami trafialismy na przystrojony dom, ale w domu nikogo nie bylo - pewnie ktos tez ruszyl na lowy :-) Do cioci Iwony takze pukalo wiele dzieci, ale jak wujek Leszek zaczal strzelac fajerwerki to cale gromady skrecaly w inna ulice hehehe No trzeba przyznac, ze wujek zachowywal sie jak lekki szaleniec ;D
Po powrocie okazalo sie, ze Milosz i Alan zrobili takie pobojowisko w salonie, ze trzeba bylo brac sie za sprzatanie. Nie wiem w jaki sposob tatuskowie im pilnowali, ale sie domyslam :P Pelno rozdeptanych paluszkow, wszystkie zabawki rozrzucone, ale my matki mamy wprawe i w 5 min bylo juz ogarniete ;)
Wujek Leszek przygotowal pyszna przekaske i po 21 wrocilismy do domu. U nich to mozna by siedziec i siedziec - tak jest tam fajnie. Nadia bardzo chciala zostac na noc ;)
mnie tam Halloween śmieszy, pewnie jak będę miała swoje to też będę dynkę rzeźbić i przebierać w jakieś stroje ;) Majtosz genialnie wyglądał ;-)
OdpowiedzUsuńNo bo nie wszystko trzeba traktowac z tak wielka powaga - tu chodzi jedynie o dobra zabawe. a nie czczenie szatana i inne dyrdymaly :P
UsuńMajtoszek to taki pulpecik, to pasowal na pajaczka :D
U mnie w domu tez nie przepadaja za dynia, dlatego tylko rzezbimy. W zeszlym roku upieklam placek z dyni, ale tylko ja go jesc chcialam, wiec w tym roku wyrzucilam srodek do smietnika ;)
OdpowiedzUsuń