Nie wiem, czy powinnam o tym pisac. Byc moze dla niektorych bede to zbyt intymne wyznania, ale postaram sie skupic od strony technicznej heheh
Synka urodzilam silami natury bez znieczulenia. Poprosilam o mozliwosc porodu w wodzie, bo slyszalam na ten temat same pozytywne opinie. Najbardziej jestem zadowolona z faktu, ze nie popekalam/ nie bylam nacinana i nie musiano mnie zszywac. Dzieki temu szybciej doszlam do siebie i czulam sie bardzo dobrze juz po paru godzinach.
Wody plodowe odeszly mi ok. 4 rano w niedziele. Poczekalam do 7 rano i moj K. zadzwonil do osrodka, w ktorym mialam rodzic. Kazali przyjechac po 8. Bylam tam ok. 9. Lekarka zbadala mi rozwarcie, poprosila o moja wkladke, zeby sprawdzic, czy to na pewno wody oraz probke moczu. Mialam rozwarcie na trzy palce, wiec odeslali mnie do domu i kazali przyjechac, gdy skurcze beda pojawiac sie regularnie co 2-3 min. Wrocilismy do domu, polozylam sie na lozku, ale skurcze wydluzyly sie co 7 min, wiec zakasalam rekawy i zaczelam sprzatac w domu. Ugotowalam nawet obiad i zrobilam reczne pranie. Skurcze byly coraz bolesniejsze, ale jakos dawalam rade. Po 13-stej jednak ich czestotliwosc zmienila sie nagle z co 4 minut na co 2 min, wiec moj kuzyn szybko do nas podjechac i zawiozl mnie ponownie do BBC. Tam juz na mnie czekali, bo chwile wczesniej moj K. do nich zadzwonil, zeby ich uprzedzic. Tego, jak wysiadlam z auta i jak znalazlam sie w sali za bardzo juz nie pamietam. Skurcze byly coraz silniejsze. Nie moglam sama sciagnac spodni, wiec polozna mi pomagala. Mialam juz rozwarcie na 7 palcow. Chwile polezalam na lozku, a polozne zaczely nalewac wode do wanny. Pozniej pomogly mi do niej wejsc. Przebiegu porodu dokladnie nie pamietam. Wydawalo mi sie, ze trwa to wiecznie, a podobno urodzilam w ciagu godziny od przybycia tam. Troche powrzeszczalam, ale kazdy byl dla mnie bardzo mily. Polozne dopingowaly mnie i glaskaly po glowie, obie trzymaly za rece i usmiechaly sie zyczliwie. Naprawde nie moge narzekac na opieke ani przed, ani w trakcie, ani po porodzie. Wszystko przebiegalo w sympatycznej atmosferze. Coz ... czulam jak syn ze mnie wychodzi, a raczej jak nie moze wypchac tej swojej glowki. W pewnym momencie pomyslalam, ze on mi tam zaraz utknie, albo co gorsze schowa ta glowke z powrotem :P Zawzielam sie i udalo sie wyprzec tego mojego syna na swiat. Mialam bardzo krotka pepowine, ktora urwala sie, gdy wyciagali malego z wody. Po porodzie wytarly mnie recznikiem, pomogly polozyc sie na lozko i dostalam synusia do nakarmienia.
Moglam wrocic do domu juz tego samego dnia, ale postanowilam zostac na noc. Oprocz mnie, nie bylo na sali nikogo.
Osrodek nie jest duzy. Ma 4 sale porodowe z lozkiem, lazienka i wanna do porodow w wodzie, Jest takze pokoj wypoczynkowy z duzym lozkiem dla osoby towarzyszacej. W pokoju wypoczynkowym dla matek z noworodkami sa cztery lozka, lazienka i stolik z krzeslami. Sala jest duza, przestronna i przytulnie urzadzona. Przy kazdym lozku stoi szafka z lampka nocna oraz wygodne krzeslo, by mozna bylo nakarmic dziecko. Sa rowniez lozeczka dla noworodka z funkcja bujania. Moj synus przespal pieknie noc i ani razu sie nie obudzil na karmienie, ale pierwsza kupe walnal porzadna :D
Nie moge zlego slowa napisac na temat Blackburn Birth Centre. Wszyscy byli mili, usmiechnieci, pomocni. Nikt mi zlego slowa nie powiedzial, wrecz przeciwnie. Kawka, herbatka, jogurcik i kanapeczka na zyczenie. Przytulne miejsce, urzadzone po domowemu. W ogole nie czulam sie tam jak w szpitalu. Cisza, spokoj, zielen za oknem. Naprawde milo mi sie tam wypoczywalo po porodzie. Jedynie wi-fi nie mieli :P
Sam poród nie jest zbyt przyjemnym przeżyciem, tak mi się wydaje ale to uczucie, gdy dostajesz dziecko w ręce i nagle ten okropny ból nie ma znaczenia :) Bardzo fajne miejsce, ja rodziłam dwójkę w naszym miejskim szpitalu i równie dobrze wspominam. Choć sama opieka wokół noworodków bardziej odpowiadała mi przy Cypku, ale prawie 5 lat robi różnicę ;)
OdpowiedzUsuńWlasnie to jest ta magia ;-) Boli jak cholera, ale kiedy trzymasz swoje ukochane dzieciatko w ramionach, czujesz jego zapach, dotyk, patrzysz na nie ... ech naprawde warto sie pomeczyc dla tego uczucia :-)
UsuńDzieki za ten wpis, wlasnie zastanawialam sie czy rodzic w Blackburn birth centre
OdpowiedzUsuń