Dni leca jak szalone. Ledwo, co byl Nowy Rok, a tu juz koniec lutego i zaraz wiosna za progiem.
Poniedzialek
Ciezko bylo Miloszkowi powrocic do rytmu nauki. Troche sie ociagal, ale na szczescie nie mial duzo do zrobienia. Na fonetyce mial zrobic chmurkowa ciastoline, ale nie mialam ani odzywki do wlosow ani maczki kukurydzianej, wiec pani napisala, zeby Milosz narysowal swoja ulubiona zabawke i podpisal. Narysowal ciuchcie Tomka. Cwiczylismy literke V. Na literaturze pani poprosila, zeby dzieci napisaly na podstawie wrzuconych zdjec, co sie moglo wydarzyc. Tylko jedno zdanie. Nawet to bylo ciezko z Milosza wydusic ;) Na matematyce zaczal sie temat ksztaltow 3D. Zamiast w-f, Krzysiek wzial Milosza na boisko. Wrocili na story time, ale sie okazalo, ze pani wstawila zla godzine i nie bylo czytania bajki, ale za to wczesniej przeczytalam mu wstawiona bajke o szukaniu slonca.
Wtorek
Na fonetyce cwiczylismy literke Y, na literaturze przerabiaja temat kosmosu i Fizio mial narysowac i podpisac, a pozniej powiedziec dlaczego chce wlasnie te rzeczy zabrac ze soba w kosmos. Fizio stwierdzil, ze chce wziac marchewke - jak bedzie glodny, Vimto - czyli cos do picia, pilke - bo bedzie gral w mecz, czapke - jak bedzie chcial wyjsc na zewnatrz, telefon - zeby robic zdjecia i dzownic do domu, no i mame - bo bez mamy sie nigdzie nie rusza ;D Na matematyce zaczeli omawiac ksztalty 3D, czyli szesciany itd. Troche szybko jak na zerowke moim zdaniem. On ledwo nauczyl sie odrozniac kwadraty od prostokatow, a tu ma wiedziec co jest szescianem, co prostopadloscianem, co walcem, a co kula. Sport byl krotki - 3 minutki tanczenia do ukladu. Na worship omawiaja temat postanowien postnych. Na story time wiadomo pani czytala ksiazeczke.
Sroda
No coz. 35 lat minelo jak jeden dzien :P Miloszek zaspiewal mi : Happy Birthday to you, Happy Birthday to you, Happy Birthday from Google :D :D i wygadal sie, co tata mi kupil w prezencie, a pozniej mowil, ze mam nie pamietac :) Rano dostalam sms od Nadii szkoly, ze dziecko moje jest nieobecne na lekcji. Poszlam, sprawdzilam i ona grzecznie siedziala i ogladala to, co pani puscila. Mialam odpuscic, ale co beda mi dziecko oskarzac, ze nieobecne jak obecne. Odpisalam, ze to jakies nieporozumienie, bo Nadia jest w swoim pokoju i uczestniczy w lekcjach, a nauczycielka nawet sprawdzala obecnosc. Moze to dlatego, ze ona korzysta z laptopa a nie ze szkolnego chromebooka, bo ten jej sprzet ma problemy z laczem internetowym.
Na fonetyce Miloszek powtarzal literke W, skladal slowa i mial za zadanie zrobic ksiezyc przy uzyciu folii aluminiowej i farby badz pianki do golenia. Na matematyce pani wymyslila, ze dzieci maja opisac ksztalty 3d - ile rogow, bokow, scian itd. Jak dla mnie to troche skomplikowane dla 4-latka.
Pojechalismy na zakupy do polskich sklepow i do Lidla. O dziwo sklepy pelne towaru, wiec w koncu kupilam to, co chcialam. Rozmawialam z Mama i Andrzejem na messanger, a pozniej na wieczor zadzwonila Krzyska bratowa i tez nawijalysmy ponad 2 h. Na wieczor wypilismy po lampce wina.
Czwartek
Obudzilo mnie mocne slonce za oknem. Milosz znow mial problem, zeby skupic sie na nauce. Mam nadzieje, ze nic sie nie zmieni i wroci do szkoly 8 marca. Z Nadia jest troche inny problem, bo pierwszenstwo powrotu maja dzieci, ktore biora udzial w testowaniu przeciwko Covid, a ja nie wyrazilam zgody na to. Juz sam powrot do szkoly ja stresuje, a tu jeszcze mieliby ja dwa razy w tyg testowac ? Jak na razie to troche dla niej za duzo. Moze pozniej jak sie juz wczuje w szkole, to jakos sama sie przekona, zeby sie testowac. Dodatkowo dostalam email ze szkoly, ze beda szczepic dziewczynki w Year 8 przeciwko HPV. Duzo o tym juz wczesniej rozmyslalam, czytalam duzo, probowalam zebrac rzetelne informacje i raczej zgodze sie na szczepienie. Moja siostra miala taka szczepionke kilkanascie lat temu. Jest zdrowa, chociaz ma problemy z zajsciem w ciaze, ale to nie musi byc przeciez efekt uboczny szczepienia. W naszej rodzinie ze strony mamy jej dwojka rodzenstwa nie ma dzieci, mimo staran, wiec to chyba jakas genetyczna sprawa.
Na fonetyce robilismy literke Z. Pozniej na literaturze Milosz mial wybrac nowo poznane slowko, narysowac, co przedstawia i ulozyc z nim zdanie. Wybral komin/chimney. Na matematyce mial przeprowadzic sledztwo, ktory ksztalt 3D sturla sie po rampie. Bylo oczywiscie worship i story time. A zamiast w-f poszlismy na spacer. Wzielismy worek nasion i ruszylismy w kierunku rzeczki sprawdzic, czy pani labedzica zostala uratowana. Ktos tez to zauwazyl i wydzwanial do organizacji i ktos sie tym w koncu zajal. Widac, ze jest wychudzona, ale juz moze otwierac szeroko dziob i sama podplynela do nas. A pan labedz nurkowal z kuprem nad woda, co strasznie smieszylo Milosza. Jak labedzica miala ten plastik na dziobie, to plywali razem. Widzialam ich dwa razy i trzymali sie blisko siebie, a teraz kiedy jest juz bezpieczna, to ona byla w swoim gniezdzie a on spory kawalek dalej. Juz sie balam, ze zdechla, bo nigdzie jej kolo niego nie bylo. O dziwo ptaki jadly ziarenka, chociaz wola chleb ;)
Piatek
Po nauce z Miloszem i zrobieniu treningu, a takze obiadu wybralam sie sama do miasta. Zaszlam do Holland & Barret, Superdrug i B&M. Zrobilam male zakupy, ktore pokaze w haulu zakupowym z lutego.
Miloszek uczyl sie o kosmosie. Wyslalam pani link do polskiej piosenki o planetach i pani sie spodobala. Powiedziala, ze pusci dzieciom w klasie jak wroca do szkol.
Sobota
Iscie pracowity dzien. Od 7 rano do wieczora sprzatalam caly dom. Sypialnia, lazienka, Nadii pokoj, salon, pokoj na dole, korytarz i kuchnia. Wszystko na tip top, od podlogi po sufit. Zmotywowalo mnie to, ze w piatek wrzucili worek na charity, a ze na dniach sie przeprowadzamy, to pozbylam sie paru rzeczy.
Na urodziny dostalam nowa prostownice - Glamoriser, ktora nagrzewa sie w 15 sekund, a do tego ma jakies olejki, wiec nablyszcza wlosy. Oddalam moja stara prostownice Remington na charity, bo dwoch nie potrzebuje, a nie bede siostrze oddawala prostownicy, ktora mam 9 lat.
Tak sie wczulam w to sprzatanie, ze moj fitbit automatycznie wykryl plywanie :D Zastanawialam sie, co ja takie robilam, co moglo wygladac jak plywanie. Okazalo sie, ze to odkurzanie :D Bo odkurzalam tylko gorna czescia rury i tak zamiatalam reka, ze wyszlo plywanie :)
Jak juz jestesmy przy mieszkaniu, to mamy juz gotowa umowe do podpisania. Powiem Wam, ze jak poprzednia rodzina zabrala swoje rzeczy, czyli poodslaniala sciany, to widac wiecej niedociagniec, ale jakos zaradzimy. Krzysiek utargowal cene najmu. Najwieksza wada mieszkania jest landlord za sciana :D Ale mam nadzieje, ze w koncu los sie nad nami zlituje i dostaniemy cos z miasta. Ugadalismy sie, ze tak mniej wiecej za 2 tyg sie przeprowadzimy juz na stale, bo potrzebujemy troche czasu na zorganizowanie wszystkiego, a on tam tez chce odswiezyc i ponaprawiac wszystko to, co moze byc zepsute. Najgorsza jest ta wanna w lazience, bo wyglada jak wanienka dla niemowlaka.
A wieczorem byl meski wieczor. Nie trwal jakos super dlugo, bo do 22 juz nikogo nie bylo. Ale ja bylam taka zmeczona po tym sprzataniu, ze juz nic mi sie nie chcialo, nawet kolorowac :D
Niedziela
Do 12-stej NIC. Pilam kawe i kolorowalam. Krzysiek zrobil mi sniadanko. Pozniej pogoda zachecila do wyjscia na spacer. Poszlismy rzeczka do Tesco, gdzie wymienilismy drobniaki w specjalnej maszynie, a pozniej Milosz mogl sobie cos za to wybrac i byl to zestaw Hot Wheels. Wrocilismy do domu, zostawilismy zakupy i poszlismy po fast food, bo w weekend zwykle w niedziele nie gotuje. Pozniej znow lenistwo przy grze na xbox, kolorowaniu i ogladaniu tv.
Tam napisal kilka info ogolnie o kosmosie, a Jowisz to jego ulubiona planeta :) nie tylko umowę mamy, od soboty mieszkamy juz na nowym mieszkaniu. Lazienka wazna rzecz, musi byc zrobiona szybko ;) mam nadzieje,ze bezproblemowo :)
OdpowiedzUsuń