Lipiec za nami, a wiec czas na krotki przeglad moich ulubiencow niekosmetycznych.
UBRANIA/BUTY/DODATKI
1. Biale proste balerinki z Primarka.
2. Okulary przeciwsloneczne rowniez z Primarka.
3. Torba w cetki, ktora nosze zawsze w torebce. Zawsze wracam z miasta obladowana, wiec taka szmaciana torba jest idealna dla mnie.
4. Czarna ramoneska H&M. Pasuje niemal do wszystkiego, procz dresow ;P Ale nosze ja i do leginsow i do jeansow, do krotkich koszulek i dlugich, do trampek, kaloszy, balerinek.
5. Siwa torebka z Primarka. Pojemna, ma trzy przegrodki, wiec mozna tam wsadzic pol domu ;) Wiecie, jak to jest na spacerach z dzieckiem.
6. Czarna listonoszka tez miala swoje 5 minut.
PICIE/JEDZENIE
1. Wieczory umilal mi pyszny cider Toffee Apple od Brothers. Mniaaam :-)
2. Krolem owocow zostal ARBUZ :-)
3. A na samotne wieczory bez Krzysia zaparzalam sobie organiczna herbatke Clipper Snore & Peace :-)
KSIAZKI/ FILMY/ MUZYKA - czyli troche kultury :-)
1. Przeczytalam dwie ksiazki w lipcu : Tunel Patricka Lee - KLIK oraz Skarbiec Lazarza Toma Harpera - recenzja wkrotce.
2. Wciagnelam sie rowniez w ogladanie serialu SALEM. Na razie mam spore braki, bo jak Nadia zaczela wakacje, to i czasu dla siebie tak nie mam.
3. To jak juz jestesmy przy tym serialu, to musze napomknac koniecznie, ze uwielbiam to :
Inna fajna nutka juz nie zwiazana z serialem, to oczywiscie jeden z utworow Paula Kalkbrennera, ktorego muzyke uwielbiam.
***
NIEPRZEDMIOTOWO
W lipcu spedzilam dwa intensywne tygodnie z Dusia. Krzysiek byl w Polsce, a my musialysmy jakos sobie radzic z teksnota. Zalujemy, ze nie moglysmy byc na chrzcinach Nadii malego kuzyna, ale mamy nadzieje, ze uda nam sie dotrzec na jego urodzinki jeszcze w tym roku. Moge powiedziec, ze ten czas sam na sam z corka, byl wspanialy. Odwiedzalysmy rozne rejony miasta. Spacerowalysmy duzo. Do domu wracalysmy pozno wieczorem na kolacje, bajki i sen.
Fitness - w pierwszej polowie lipca, czyli zanim jeszcze Duska skonczyla szkole, moglam poszalec i pocwiczyc. Pozniej juz nie bylo za bardzo jak i kiedy, bo Nadia to troche taki rzep ;-)
W lipcu spedzilam dwa intensywne tygodnie z Dusia. Krzysiek byl w Polsce, a my musialysmy jakos sobie radzic z teksnota. Zalujemy, ze nie moglysmy byc na chrzcinach Nadii malego kuzyna, ale mamy nadzieje, ze uda nam sie dotrzec na jego urodzinki jeszcze w tym roku. Moge powiedziec, ze ten czas sam na sam z corka, byl wspanialy. Odwiedzalysmy rozne rejony miasta. Spacerowalysmy duzo. Do domu wracalysmy pozno wieczorem na kolacje, bajki i sen.
Fitness - w pierwszej polowie lipca, czyli zanim jeszcze Duska skonczyla szkole, moglam poszalec i pocwiczyc. Pozniej juz nie bylo za bardzo jak i kiedy, bo Nadia to troche taki rzep ;-)
Ciuchowe zakupy w SH to rowniez moj ulubieniec lipca. Udalo mi sie nabyc sporo fajnych ubran, zarowno dla mnie jak i Dusiaka ;-)
Zaległości nadrobione. Myślałam że to nigdy się nie wydarzy :) Fajne leginsy w kwiatki, to prawda taka ramoneska pasuje do wielu rzeczy.
OdpowiedzUsuńWidzę że chyba tylko mi czytanie ostatnio nie idzie. Masakra
Staram sie nadrabiac w wolnej chwili, ale nie zawsze jest czas na czytanie ;)
Usuń